Najbardziej w pisaniu powieści historycznych lubię to, że moi detektywi nie mogą polegać na technologi podczas rozwiązywania zagadek kryminalnych. Nie ma CSI. Żadnego DNA. Brak odprysków krwi. Molly musi używać rozumu, intuicji i być dobrą obserwatorką. Uwielbiam również motywy popełniania zbrodni, jakie istniały w przeszłości.
Kawiarenka Kryminalna: Podobno napisała Pani ponad sto książek. Jak to możliwe, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że ma Pani czwórkę dzieci?
Rhys Bowen: Piszę przez całe moje życie. Nie wyobrażam sobie, żebym nie pisała! Chociaż, kiedy dzieci były małe, to faktycznie było wyzwanie. Szczęśliwie w tamtych czasach książki były o wiele krótsze!
KK: Naprawdę nazywa się Pani Janet Quin-Harkin. Dlaczego przyjęła Pani pseudonim literacki?
R.B.: Kiedy w 1997 roku zaczynałam pisać kryminały, mój agent i wydawca sądzili, że mogę być z góry osądzana, ponieważ wcześniej pisałam dla dzieci i młodzieży. Uważali, że potrzebuję nowego nazwiska, więc użyłam tego, które nosił mój pochodzący z Walii dziadek. Muszę się przyznać, że o wiele bardziej wolę ten pseudonim niż moje prawdziwe nazwisko!
KK: Jest Pani Angielką, mieszka Pani w Ameryce, dlaczego więc postanowiła Pani zrobić z głównej bohaterki Pani książek, Molly Murphy, Irlandkę?
R.B.: Molly powstała, ponieważ przyjechałam kiedyś na Ellis Island i od razu wiedziałam, że muszę napisać o tym miejscu, o doświadczeniach emigrantów. Świerzbiło mnie także, by stworzyć pierwszoosobową narrację zadziornej bohaterki, która nie zawsze postępuje zbyt mądrze i nie wie, kiedy się wycofać. Moja imigrantka przybywająca na Ellis Island musiała być kimś, do kogo mogłabym się w jakiś sposób odnieść. Ja w połowie pochodzę z Walii, więc jestem także Celtką. A mój mąż ma korzenie irlandzkie, więc czułam, że znam celtycki temperament.
KK: Powieści o Molly Murphy to kryminały retro, przenoszące czytelników na początek XX wieku do Nowego Jorku. Znakomicie opisuje Pani tamte czasy, kiedy dopiero budowano metro, wieżowce pięły się do nieba, elektryczność była czymś nowym. Skąd czerpie Pani informacje na temat Nowego Jorku tamtych lat?
R.B.: To dla mnie bardzo istotne, by zbadać dokładnie wszystkie szczegóły. Na moje szczęście większa część Dolnego Manhattanu prawie się nie zmieniła. Mogę spacerować ulicami, którymi chodziła Molly. To była również era fotografii. Zwykli ludzie mogli mieć aparat firmy Kodak Brownie. Istnieją więc setki zdjęć każdej ulicy w Nowym Jorku. Dużo też czytam o tamtych czasach, szukam informacji online i odwiedzam towarzystwa historyczne.
KK: Dlaczego pisze Pani kryminały retro? Przeszłość jest ciekawsza niż teraźniejszość?
R.B.: Najbardziej w pisaniu powieści historycznych lubię to, że moi detektywi nie mogą polegać na technologi podczas rozwiązywania zagadek kryminalnych. Nie ma CSI. Żadnego DNA. Brak odprysków krwi. Molly musi używać rozumu, intuicji i być dobrą obserwatorką. Uwielbiam również motywy popełniania zbrodni, jakie istniały w przeszłości: „kocham inną, ale nie jestem wolny”, „jestem prawowitym dziedzicem fortuny”...
KK: Czy rezolutna Molly Murphy otrzymała jakieś Pani cechy?
R.B.: Och, mamy ze sobą dużo wspólnego. Tylko ja nie jestem aż taka odważna. Ja też mam silne poczucie sprawiedliwości i przejawiam tendencje do mówienia tego, co myślę, kiedy akurat nie jest to wskazane.
KK: Powieści o Molly napisała już Pani dwanaście, trzynasta jest w drodze. My w Polsce możemy przeczytać jak na razie dwie. Czy może Pani zdradzić czytelnikom Kawiarenki Kryminalnej, co przydarzy się Molly w przyszłości? Zostanie prawdziwym detektywem?
R.B.: Rozumiem, że reszta serii zostanie wydana w Polsce po kolei, więc jeszcze wiele przed Wami! Powinnam się wygadać i popsuć Wam zabawę? No, ale tak, Molly będzie miała własną agencję detektywistyczną, a potem będzie musiała porzucić interes...i nic już więcej nie powiem!
KK: Prócz powieści o Molly Murphy stworzyła Pani także dwa inne kryminalne cykle. Czy może nam Pani powiedzieć o nich coś więcej?
R.B.: Mój pierwszy cykl powieści kryminalnych osadzony jest we współczesnej Walii i opowiada o posterunkowym Evansie, który pracuje w małej wiosce. Druga kryminalna seria mojego autorstwa jest o wiele lżejsza i śmieszniejsza niż powieści o Molly i opowiada o dworze królewskim w Anglii lat 30. XX wieku. Wyśmiewa brytyjski system klasowy, a w tle nadciągają nad Europę zmiany i zbliża się wojna.
KK: Pisała Pani także powieści dla młodszych czytelników. Dla kogo trudniej jest pisać: dla dorosłych czy dla dzieci?
R.B.: Nie sądzę, żeby było mi trudniej pisać dla jednych czy drugich, jeśli mam odpowiednich bohaterów i wiem dokładnie, w jaki sposób myślą. Dawno już się nauczyłam, że nie możesz zmusić postaci, by pasowała do Twojej fabuły. Musisz pozwolić jej iść w swoją stronę.
KK: Czytanie Pani kryminałów to czysta przyjemność! To po prostu takie sympatyczne powieści. Nie kusiło Panią pójść w bardziej mroczną stronę?
R.B.: Nie! Lubię, gdy moje fikcyjne światy są pełne autentycznych, dobrych ludzi. Nie cierpię też czytać książek pełnych deprawacji i przemocy. Świat już i tak jest wystarczająco mroczny.
KK: Czy czyta Pani kryminały i ma swoich ulubionych pisarzy?
R.B.: Lubię kryminały. Tylko nie te brutalne i mroczne, które dzisiaj wydają się być tak popularne. Moi ulubieni pisarze to także niektórzy z moich dobrych przyjaciół: Louise Penny, Deborah Crombie, Jacqueline Winspear. Zainspirował mnie też Tony Hillerman, który pisał o kulturze Navajo na amerykańskim Południowym Zachodzie. On naprawdę ożywił opisywany świat i to jest właśnie to, co ja próbuję robić. Oczywiście, kiedy dorastałam, uwielbiałam Agathę Christie, Dorothy Sayers i wszystkie te wspaniałe starsze panie.
KK: Czy ma Pani w planach podróż do Polski?
R.B.: Mam nadzieję już wkrótce odwiedzić Polskę.Podobno macie więcej księgarń na jednego mieszkańca niż w jakimkolwiek innym kraju! To imponujące! Mamy dobrego przyjaciela w Polsce, hrabiego Zygmunta Tyszkiewicza, który jest obecnie prezesem Fundacji Lanckorońskich, założonej przez jego ciotkę, księżną Karolinę Lanckorońską. Karolina napisała książkę o swoich wojennych przeżyciach, kiedy wpadła w ręce nazistów. Była bardzo dzielna!
KK: Czekamy zatem z niecierpliwością na Pani przyjazd!
Wywiad przeprowadziła Marta Matyszczak
Rhys Bowen – to pseudonim pisarki, Janet Quin-Harkin. Pochodzi z Anglii, a obecnie mieszka w San Francisco. Pracowała dla BBC i Australian TV. Jest autorką kryminalnego cyklu o Molly Murphy. Dotąd nakładem Wydawnictwa Noir Sur Blanc ukazało się Prawo Panny Murphy i Śmierć detektywa.