Stare, stylowe, drewniane wille. Czapy śniegu pokrywające dachy. Świąteczne światełka rozwieszone na gałęziach przebijają się przez mrok. Położony pośród gęstwiny drzew Dworek Gościnny. A w nim Jazz Bar, w którym spotykają się wielbiciele twórczości Agathy Christie, by odkryć tajemnice królowej kryminału. Tak było w Szczawnicy na spotkaniu z cyklu „Kryminaliści w...Sanatorium”.
Szczawnica to uzdrowisko z tradycjami. Zjeżdżają się tu kuracjusze z całej Polski, by podleczyć to i owo za pomocą mineralnych wód „Jan” czy „Józefina”. W ciągu dnia chodzą na zabiegi, w przerwach odwiedzają stylowe pijalnie, a wieczorami...Wieczorami trwa życie nocne. Dancingi, zabawy, koncerty, spotkania poetyckie. Oczywiście wszystko tylko do dwudziestej drugiej, bo po tej godzinie drzwi sanatoriów zamykane są na cztery spusty i spóźnialskim pozostaje jedynie nocleg pod chmurką.
Kawiarenka Kryminalna została zaproszona do Szczawnicy, by w klimatycznych wnętrzach Jazz Baru w Dworku Gościnnym opowiedzieć nieco ciekawostek z życia Agathy Christie, przyjrzeć się bliżej Herculesowi Poirot oraz pannie Marple i rozwiązać kilka zagadek kryminalnych. Widzowie dopisali, a wśród nich znaleźli się prawdziwi fani mistrzyni kryminału. Wprost z tej strony chciałam serdecznie pozdrowić Pana, który, jak mi się zwierzył, posiada kolekcję około stu książek autorstwa Agathy Christie, ma także wiele filmów powstałych na podstawie utworów pisarki. Zawsze to miło spotkać pasjonata o podobnych upodobaniach.
Przyjemnie spędzony czas szybko dobiegł końca, a na mnie czekały jeszcze atrakcje w Willi Marta, w której dzięki uprzejmości organizatorów mogłam nocować. To zabytkowy budynek z XIX wieku, teraz zmodernizowany, pełen wszelkich nowoczesnych udogodnień, a jednocześnie zachowujący dawny czar, niczym rodem z...świata powieści Agathy Christie. Grube wykładziny, stylowe tapety, drewniane, skrzypiące schody, wąskie korytarze, mnóstwo zakamarków, w których aż się prosi, by pojawiła się jakaś kryminalna tajemnica do zgłębienia przez pewnego belgijskiego, jajogłowego detektywa.
Następnego dnia rano udałam się na spacer po urokliwych uliczkach Szczawnicy, odkrywając przy okazji dawno zapomniane kąty, które odwiedziłam wiele lat temu. Przypomniało mi się, że we wczesnych latach podstawówki zabrano nas ze szkoły na wycieczkę do Szczawnicy. A pewnego dnia w ramach wieczornej rozrywki, zaprowadzono nas do Dworku Gościnnego właśnie na występ prawdziwych...liliputów.
Otrząsnęłam się ze wspomnień oraz z padającego na potęgę śniegu z deszczem i czas już był, by wracać do domu.