Agatha Christie przeżyła historię przypominającą jedną z tych, które możemy znaleźć na kartach jej powieści. W 1926 roku zniknęła na jedenaście dni i w sumie nigdy do końca nie zostało wyjaśnione, co działo się z nią przez ten czas. Jared Cade, znawca twórczości królowej kryminału, dotarł do sedna sprawy. Jednak czy to było naprawdę konieczne, pozostaje kwestią dyskusyjną.
Książka Jareda Cade'a, który w 1993 roku w teleturnieju telewizyjnym zgarnął najwyższą wówczas nagrodę dzięki temu, że prawidłowo odpowiedział na wszystkie pytania dotyczące powieści Agathy Christie, jest tak w zasadzie skróconą wersją biografii słynnej autorki. Cade szczegółowo opisuje zagadkę zniknięcia pisarki, jednak na tym okresie jej życia nie poprzestaje. Cade już w dzieciństwie Christie upatruje przyczyn późniejszego dramatu. A przywołując wydarzenia z lat po zniknięciu, wciąż odwołuje się do niefortunnych wydarzeń z 1926 roku.
Oficjalna wersja powodów, dla których Agatha Christie pewnego grudniowego wieczora spakowała walizkę i bez słowa wyjechała z domu po to, by odnaleziono ją po jedenastu dniach w hotelu w Harrogate na północy Anglii, głosiła, iż pisarka doznała ataku amnezji i nie pamięta, co się jej przydarzyło. Takie oświadczenie wydała rodzina autorki, a sama Christie trzymała się jej aż do samej śmierci. Tymczasem prawda na temat tamtych ciężkich dla Agathy dni okazuje się o wiele bardziej złożona.
Kilka dramatycznych zdarzeń zbiegło się w czasie. Najpierw zmarła ukochana matka Agathy. Pisarka długo nie mogła dojść do siebie po tej stracie. Potem jej mąż, Archie Christie, zażądał od niej rozwodu, ponieważ zakochał się w młodszej kobiecie. Agatha obmyśliła więc plan, którego jednak skutki przeszły jej najśmielsze oczekiwania.
Lecz Cade nie pisze tylko o sprawie zaginięcia najpopularniejszej autorki kryminałów na świecie. Wywleka także inne brudy. A to o tym, że drugi mąż pisarki, młodszy od niej o kilkanaście lat Max Mallowan, zdradzał ją przez lata. To znowu o chłodnych relacjach, jakie podobno łączyły Agathę z jej córką Rosalind. Jest tu również o skąpstwie Christie, która nie chciała dać złamanego pensa pierwszemu mężowi (podczas gdy drugiego w pełni już sponsorowała). Nawet wnukowi autorki, Mathew Prichardowi, się oberwało – ponoć Christie miała żałować, iż przepisała na niego prawa autorskie do Pułapki na myszy, jak się później okazało, najdłużej granej sztuki teatralnej na świecie.
Biorąc pod uwagę takie rewelacje, nie ma się co dziwić, że rodzina Agathy ostro protestowała przeciwko publikacji książki Cade'a. Rosalind i Mathew nie udostępnili też oczywiście Cade'owi żadnych zdjęć czy materiałów ze swojego archiwum. Za to hojnie w tym względzie obdarowała go rodzina Wattsów. Któż to taki? Jeśli chodzi o więzy krwi łączące ich z pisarką, to raczej siódma woda po kisielu. Madge, czyli starsza siostra Agathy, wyszła za mąż za Jimmy'ego Wattsa. Ten miał siostrę Nan, która była podobno najlepszą przyjaciółką Agathy. Nan z kolei miała córkę Judith, która to właśnie (wraz z mężem Grahamem Gardnerem) przekazała Jaredowi Cade'owi liczne materiały dotyczące autorki, pamiątki rodzinne, zdjęcia i wspomnienia.
I tu znów trudno się dziwić, że historia Agathy Christie jest w Jedenastu zagubionych dniach przedstawiona stronniczo. Autor, wdzięczny za zaufanie, którym go obdarzono, siłą rzeczy opowiada o pisarce głosem Wattsów. Dość nachalnie próbuje udowodnić silne związki między autorką a Wattsami, jednocześnie nieelegancko dyskredytując jej najbliższą rodzinę.
Prawda, jak to prawda, z pewnością leży gdzieś pośrodku. Niewątpliwie Cade pozwala spojrzeć pod innym kątem na pisarkę wszech czasów. Odbrązawia jej postać. Wykonuje swoją pracę skrupulatnie. Sprawdza z niezwykłą pieczołowitością najdrobniejsze fakty (nawet pogodę, jaka panowała w dniu jej zaginięcia). Przypomina niestety przy tym tych wszystkich dziennikarzy – sępów – którzy dopadli Agathę tuż po jej zaginięciu, gotowi zrobić wszystko, by wyciągnąć na światło dzienne jej sekrety. Pisarka przez całe życie strzegła jak oka w głowie tego, by szczegóły z jej życia prywatnego nie przedostawały się do prasy. Była niezwykle skromną osobą, która w żadnej mierze nie pragnęła rozgłosu. O tym, iż nie chciała mówić o feralnych jedenastu dniach, niech zaświadczy fakt, że w wydanej pośmiertnie Autobiografii ani słowem nie zająknęła się na ten temat.
Jedenaście zagubionych dni czyta się z mieszaniną ciekawości i niesmaku. Jak strony Pudelka. Myślę, że gdyby Jared Cade wydał swoją książkę za życia Agathy Christie, miałby spore szanse trafić na karty jej kolejnej powieści. W charakterze ofiary.
Jared Cade
Agatha Christie i jedenaście zagubionych dni
przeł. Małgorzata Glasenapp
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa, 2014
349 s.