„Sekrety nigdy nie umierają” to thriller skierowany do nastoletniego czytelnika. Jego autor, Vincent Ralph, ma już na swoim koncie dwie pozycje w tym gatunku literackim – obie okazały się bestsellerami. A jego najnowsza powieść idzie w tym względzie w ślady swoich poprzedniczek.
Oto paczka znajomych wchodzących w dorosłość na angielskiej prowincji. Hayschurch, fikcyjna miejscowość, w której osadzono akcję książki, jest tłem dla dramatycznych wydarzeń. A te sporo namieszają w życiu grupy przyjaciół. Samuela, Dominica, Lauren, Elishę i Harana – głównych aktorów tego dramatu – poznajemy, gdy właśnie szykują się do wyjścia na imprezę halloweenową. To, jak się później okazuje, jeden z punktów ich corocznego, skrupulatnie rozpisanego rytuału.
Najpierw balują z resztą swoich znajomych w stosownym na tę okazję anturażu: nie wylewają za kołnierz i licytują się, kto ma najlepszy strój w tym roku. Potem w węższym gronie jadą do lasu do opuszczonej, rozpadającej się chaty. W ustalonej kolejności wchodzą pojedynczo do środka domu, by tam dokonać swoistego ceremoniału oczyszczenia. Głośno wyznają swoje najgłębsze sekrety. Tajemnice, które gnębią ich sumienia, a których w żadnej mierze nie chcieliby upubliczniać.
I choć robią to już od kilku lat, to niezmiennie ten zwyczaj wprowadza w ich życie mnóstwo emocji i napięcia. Jest to też dla nich rodzaj terapii, która pomaga im w normalnej egzystencji. Autor prosi czytelników o kredyt zaufania – nie chce wyjawić, co takiego zmajstrowali niegdyś jego bohaterowie. Tego dowiemy się dopiero na końcu książki, wcześniej łapiąc suflowane przez Ralpha tropy. Nierzadko, jak to w tym gatunku literackim bywa, fałszywe. Co wiemy na pewno, to to, że ktoś dowiedział się o schadzkach w lesie i prawdopodobnie poznał sekrety przyjaciół. Jakby tego było mało, ów ktoś zaczyna szantażować grupę, grożąc ujawnieniem tajemnic.
Śledzimy zatem batalię bohaterów, którzy ze wszelkich sił próbują zadać kłam tytułowi książki. Powieściowa paczka walczy, by jednak ich sekrety zostały na zawsze pogrzebane. Czy im się to uda? Kto ich szantażuje i jakie motywy nim kierują? Na odpowiedzi przyjdzie poczekać do samego końca tej opowieści. A tam czeka na nas sporo niespodzianek.
„Sekrety...”, oprócz solidnej porcji czytelniczej rozrywki, to także ważne tematy społeczne doskwierające nie tylko młodemu pokoleniu. Vincent Ralph bez popadania w moralizatorskie tony opisuje problemy stalkingu, werbalnego hejtu i szerszego zagadnienia przemocy w Internecie. Wprowadzając postać Samuela, nastoletniego aktora serialowego, który z dnia na dzień stał się rozpoznawalny w całym kraju, autor pochyla się nad problemem sięgania przez showbiznes po coraz to młodsze osoby. Na przykładzie doświadczeń swojego bohatera skłania do zastanowienia się nad konsekwencjami kreowania nastoletnich czy wprost dziecięcych celebrytów i zacierania się granic między tym co publiczne, a prywatne.
Autor zadbał o płynną narrację – mamy tu krótkie rozdziały, szybko wyklarowaną esencję fabuły, sporo cliffhangerów i narastające napięcie. Nastoletni bohaterowie borykają się ze swoimi problemami – ktoś właśnie zdobył prawo jazdy i upaja się swobodą jeżdżenia autem, kiedy chce i dokąd pragnie. Innemu dokucza młodsze rodzeństwo czy nadopiekuńczy rodzice. Autor wprowadza też bohatera niebinarnego – są odpowiednie zaimki i empatia wobec różnorodności. To, czego mi trochę zabrakło, to pogłębionych profili psychologicznych postaci i genezy ich wyborów życiowych.
Także nieco starsi czytelnicy – miłośnicy klasycznych slasherów serii „Krzyk” czy „Koszmar minionego lata” – odnajdą w tej powieści sporo smaczków. Odkryją w Vincencie Ralphie pokrewną duszę, która co rusz spod słynnej maski Ghostface`a puszcza do nich filmowe oko.
Vincent Ralph
„Sekrety nigdy nie umierają”
przeł. Agnieszka Jacewicz
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań, 2025
376 s.