Tym razem Hanna Greń zabiera nas w lata dziewięćdziesiąte zeszłego wieku w swoje rodzinne beskidzkie strony. W Wiśle panuje trzaskający mróz – ten związany z warunkami atmosferycznymi, ale i ten w sercach niektórych mieszkańców. Bo oto dostajemy w swoje czytelnicze ręce mroczną historię kryminalną napisaną dosadnym językiem przywodzącym na myśl polskie kultowe filmy gatunkowe ostatniej dekady dwudziestego stulecia.
„Zły wybór” to trzeci tom tak zwanej serii bielskiej autorstwa Hanny Greń. Poprzednie części to „Północna zmiana” i „Imię śmierci”. Nie trzeba jednak przejmować się chronologią – bez problemu możecie na początek sięgnąć i po najnowszą książkę.
Tyle technikaliów. Natomiast jeśli chodzi o treść, to poznajemy tu nastoletniego Teodora, który ucieka z domu. Chłopak nie może dłużej wytrzymać życia z brutalnym i opętanym religijnie ojcem. Jest też nieco młodsza Apolonia, która z kolei trafiła pod skrzydła rodziny zastępczej. Jednak wciąż nęka ją jej okrutna babka. Pola przypadkowo staje się świadkiem podejrzanej dyskusji dwóch mężczyzn. Nie wie, co powinna zrobić. Czy podejmie dobry wybór?
Bo i generalnie powieść Hanny Greń opowiada właśnie o podejmowaniu wyborów w życiu, które – jak sam tytuł wskazuje – nie zawsze okazują się trafne. A ich konsekwencje mogą być tragiczne. Oprócz dwóch wyżej wymienionych wątków, znajdziemy tu jeszcze kilka innych – autorka wprowadza sporą grupę bohaterów – wszystko jednak z czasem zaczyna się ze sobą łączyć w logiczną całość i prowadzi do zaskakującego rozwiązania. Hanna Greń skonstruowała wielowarstwową, skomplikowaną intrygę.
Pisarka porusza w swojej powieści kilka ważnych problemów społecznych – które, mimo upływu lat – wciąż są istotne. Mówi o przemocy w rodzinie i wychowaniu dzieci twardą ręką (co jeszcze w opisywanych latach dziewięćdziesiątych w małej górskiej miejscowości nie wydawało się niczym dziwnym), nadużywaniu alkoholu czy właśnie hipokryzji religijnej. Historie Hanny Greń to nie tylko kryminalne łamigłówki, które czytelnik powinien spróbować rozwikłać, ale i opowieści o czymś więcej, pokazujące nam mroczny kawałek naszej – jako społeczeństwa – duszy.
„Zły wybór” pokazuje też świat już miniony, ale pozostający jeszcze w pamięci większości czytelników. Możemy więc przenieść się do krainy twardego kapitalizmu, wciąż raczkujących zmian ustrojowych, jeszcze kraju biednego, nieco nieokrzesanego. Wszystko to jest opisane wiarygodnie i ze znajomością szczegółu.
Autorka używa mocnego, dosadnego języka – ale przez to prawdziwego. Nie bawi się w stylistyczne upiększenia, tylko oddaje lingwistycznego ducha czasów, okoliczności i opisywanych osób. Wplata też wiślańską gwarę – co z powodzeniem może uczynić tylko osoba z własnego doświadczenia znająca te zdrobnienia, wyrażenia, akcenty.
Podczas czytania – pod względem nastroju powieści – nasuwały mi się skojarzenia z „Psami” Władysława Pasikowskiego. Możecie się więc domyślić, że nie jest to lukrowana i miła lektura. Raczej szorstka, chropowata, z zadziorem, nie pozwalająca przejść obok siebie obojętnie.
Hanna Greń
„Zły wybór”
Czwarta Strona Kryminału
Poznań, 2023
382 s.