„Kiedy znikają ślady” to (po „Kiedy umiera król”) drugi tom niezwykłej serii kryminałów utalentowanej fińskiej autorki. Elina Backman zdobyła moje czytelnicze serce już poprzednią książką, a teraz tylko się utwierdzam w przekonaniu, że jej twórczość to wspaniałe literackie odkrycie skandynawskiej literatury kryminalnej.
Powracają znani z „Kiedy umiera król” bohaterowie. Jan to skryty, milczący i zapracowany policjant z wydziału kryminalnego w Helsinkach, który tym razem zajmuje się sprawą śmierci młodego chłopaka – Johannesa, który ginie na wyspie Lammassaari w samej stolicy. Wkrótce potem okazuje się, że jego kolega Jeremias zaginął. Chłopcy w trójkę przez całe lato kręcili film dokumentalny o mieszkającym na wyspie reżyserze. Teraz z tej grupy został już tylko jeden student.
Tymczasem Saana, dziewczyna Jana, znajduje pracę w agencji reklamowej, a do tego postanawia nagrać podcast o... zaginięciu Jeremiasa. A to dlatego, że Jeremias jest bratem jej nowego kolegi z agencji i w ten sposób kobieta chce pomóc w poszukiwaniach. Sprawę więc obserwujemy z tych dwóch detektywistycznych punktów widzenia.
Do tego co jakiś czas przypatrujemy się sesji psychologicznej pewnej młodej dziewczyny, która przychodzi po poradę do Kaja – przyjaciela Jana, psychoterapeuty. Opowiada o tym, jak wplątała się w działalność gangu motocyklowego. Co to może mieć wspólnego z głównym wątkiem? Tego nie dowiemy się tak prędko.
Autorka wrzuca nam też retrospekcje z życia Jeremiasa i Johannesa, byśmy mogli bliżej poznać chłopców i okoliczności, które doprowadziły do tragedii.
Wspomniany gang motocyklowy to motyw, który pojawia się ostatnio w którymś z rzędu czytanym przeze mnie kryminale skandynawskim. Najwyraźniej to zjawisko stało się palącym problemem państw północy Europy, a i powieść Backman staje się zwierciadłem obecnej sytuacji społecznej w kraju.
„Kiedy znikają ślady” to wielowymiarowa intryga, w której do końca nie wiadomo, kto jest kim, a zakończenie naprawdę zaskakuje. Elina Backman po mistrzowsku rozkłada tropy: te prowadzące do rozwiązania, ale i te fałszywe.
Pisarka ciekawie buduje pod względem psychologicznym swoje postacie – począwszy od protagonistów, a na czarnych charakterach skończywszy. Jeżeli chodzi o tych pierwszych, to Jan i Saana w zasadzie są do siebie bardzo podobni, mają tożsame doświadczenia rodzinne, trudno im w pełni sobie zaufać. Wypływa też z nich pewna melancholia, która sączy się z całej powieści, nadając jej specyficzny klimat.
Backman malowniczo opisuje piękno przyrody Helsinek. To urokliwe miejsca, ale i – w jej powieści – tajemnicze i mroczne.
Czytałam ten kryminał z wielką przyjemnością, bardzo polubiłam bohaterów (także tych drugoplanowych, jak szukająca szczęścia w życiu policjantka Heidi czy też ciotka Saany, która tym razem wpada tu tylko na chwilę). Oprócz dopracowanej kryminalnej intrygi powieść ta daje też możliwość zajrzenia do Finlandii, poznania tamtego kawałka świata i mieszkających tam ludzi nieco bliżej. Klimatyczna, mroczna, ale zarazem w pewien sposób pokrzepiająca lektura. Mam nadzieję na więcej!
Elina Backman
„Kiedy znikają ślady”
przeł. Bożena Kojro
Czarna Owca
Warszawa, 2022
448 s.