Cotton Malone, czyli przebiegły antykwariusz, bohater bestsellerowych powieści Steve`a Berry`ego, powraca w piętnastym tomie swoich przygód, który jest osadzony także w... Polsce. Prezydent USA chce rozmieścić w naszym kraju rakiety balistyczne, by w ten sposób zmienić globalny balans militarny. W zasadzie wszyscy są temu przeciwni: Rosja, państwa Europy Zachodniej, jak i sama Polska. Języczkiem u wagi tej intrygi staje się polski prezydent. By zyskać jego przychylność, Amerykanie sięgają po wyrafinowany szantaż.
Argumentem, który ma zmusić prezydenta Janusza Czajkowskiego do zmiany zdania, są dokumenty tytułowego protokołu warszawskiego. Ich ujawnienie może zrujnować karierę polityczną i okryć go infamią. On sam i jego kancelaria są bardzo zdeterminowani, by tak się nie stało. Szanse na przejęcie kompromitujących akt wzrastają, gdy na jaw wychodzi bliska współpraca Czajkowskiego z utalentowaną oficer Agencji Wywiadu, Iwoną Nowak. Razem opracowują plan odzyskania kontroli nad sytuacją.
A ta komplikuje się za sprawą rozgrywek światowych wywiadów takich, jak: CIA, NSA czy SWR, które wespół z prywatnymi kontrahentami chcą przejąć haki na polskiego przywódcę. Kolejnymi posunięciami udowadniają, że nie cofną się przed niczym. Zuchwałe kradzieże, porwania i wymuszanie torturami zeznań kluczowych dla sprawy świadków czy łapówkarstwo – u Berry`ego szwarccharaktery robią to wszystko bez zastanowienia. W „Protokole warszawskim” nie ma miejsca na miękką grę.
Nie ma w powieści też ani chwili na odpoczynek czy nudę. Akcja toczy się błyskawicznie, lokalizacje zmieniają się w mgnieniu oka. Berry wplata też w opowieść o zażartej rywalizacji służb specjalnych elementy metafizyczne. O tym, że będą one istotne dla fabuły, przekonujemy się już w pierwszym rozdziale, w którym dochodzi do kradzieży cennej relikwii związanej z męką Jezusa Chrystusa. Krew, cierń z korony, fragment krzyża, gwóźdź, gąbka i włócznia na przestrzeni wieków stały się elementami kultu. Wielu możnych tego świata wciąż jest przekonanych tak o ich bezcennej wartości, jak również o źródle mocy i nadzwyczajnych predyspozycjach, które wypływają z faktu ich posiadania.
Wątek łączenia profanum z sacrum najmniej przypadł mi do gustu w tej opowieści i jakoś nie pasował do specyfiki działalności oficerów tajnych służb. Widzę tu natomiast nawiązania do twórczości poczytnego autora, który takie połączenia lubi i także stosuje w swoich książkach, czyli Dana Browna.
Steve Berry bardzo dokładnie i z pietyzmem opisuje Kraków, a także kopalnię soli w Wieliczce. W podziemnych korytarzach i salach tej ostatniej osadza kluczową dla intrygi powieści licytację relikwii. Tak realistyczne przedstawienie tych miejsc nie byłoby możliwe bez ich uprzedniego odwiedzenia, co sam autor zresztą potwierdza w obszernych posłowiu. Omawia w nim, co bardziej istotne zagadnienia historyczne, jak i wyłuszcza, które z powieściowych wątków są oparte na prawdzie, a gdzie zostały puszczone wodze fantazji. Nad tymi niuansami w trakcie lektury czytelnik się jednak nie zastanawia, tylko z przyjemnością przyjmuje mieszankę, którą przygotował dla niego autor.
Berry puszcza wielokrotnie oko do swoich odbiorców, dla których dodatkową zabawę stanowi odnajdywanie pierwowzorów książkowych postaci w rzeczywistości. No bo na przykład po opisach charakteru prezydenta USA Warnera Foxa, jak i decyzji przez niego podejmowanych nietrudno się domyślić, na kim wzorowany był ten bohater. Równie łatwo skojarzyć odpowiednik powieściowego prezydenta Janusza Czajkowskiego (który, dla przykładu, „skorzystał z dobrej koniunktury gospodarczej i wprowadził nowe, szczodre dodatki rodzinne”...).
Nazwisko Steve'a Berry'ego na okładce to gwarant dobrej, rozrywkowej lektury. Z jednej strony czytelnik może liczyć na szybką, pełną zwrotów akcję, z drugiej zaś na intelektualną potyczkę pozwalającą zabawić się w poznawanie historycznych ciekawostek. A w „Protokole warszawskim” czekają dodatkowe smaczki dla nas w postaci polskich akcentów.
Steve Berry
„Protokół warszawski”
przeł. Maciej Studencki
Znak Horyzont
Kraków, 2022
430 s.