„Echo Man” to niezwykle mocna i mroczna historia pogoni za bezwzględnym seryjnym mordercą. Choć to literacki debiut, Sam Holland wkracza na literackie salony bez kompleksów, ale też bezkompromisowo. Nie cofa się przed epatowaniem złem i naturalistycznymi scenami. Z kart powieści wręcz wylewają się okrucieństwo i spowodowane przezeń cierpienie. Autorka łączy w swojej fabule fikcję z prawdziwymi wydarzeniami. Wykorzystuje popkulturowy fenomen powstały wokół działalności seryjnych morderców, tworząc bohatera-przestępcę kopiującego zbrodnie najbardziej znanych wielokrotnych morderców.
Nim ruszymy w pościg za czarnym charakterem, poznajemy Jessicę Ambrose, akurat gdy romansuje z przypadkowo napotkanym mężczyzną. Kobieta, jak sama wielokrotnie podkreśla, jest wyraźnie znudzona swoim małżeństwem i tym, jak potoczyło się jej życie. Gdy w domu Ambrosów wybucha pożar, Jessica zostaje oskarżona o podłożenie ognia i zamordowanie męża Patricka (ten ginie w płomieniach).
Jessica zostawia ocalałą z pożaru córkę Alice pod opieką lekarza, a jednocześnie dobrego przyjaciela z czasów studenckich, sama zaś ucieka. Chce uniknąć policyjnego śledztwa, przesłuchań. Co prawda policja nie ma co do tego wątpliwości, ale czy to rzeczywiście Jess podłożyła ogień, by pozbyć się własnego męża?
Nieoczekiwanie Ambrose uzyskuje wsparcie ekspolicjanta Nathaniela Griffina, który jako jedyny wierzy w jej niewinność. Opowiada Jessice o fali brutalnych morderstw, która przetoczyła się przez Anglię. W kraju pojawił się seryjny morderca. Nadano mu przydomek Echo Man. W obawie o wybuch społecznej paniki, policja i media nie nagłaśniają sprawy.
W drugim wątku nadinspektor Cara Elliott prowadzi dochodzenie w sprawie podwójnego morderstwa. W zaparkowanym w lesie minivanie odkryto zmasakrowane zwłoki dwóch studentek. Sprawca pozbawił je głów. Auto skradziono, a jego właściciel ma mocne alibi. W śledztwie Elliott sekunduje detektyw sierżant Noah Deakin. Razem zabierają się za żmudne przeglądanie zapisów monitoringu i ekspertyz kryminalistycznych czy przesłuchiwania członków rodzin ofiar. Desperacko wypatrują nowego tropu, który przyniósłby przełom w śledztwie.
Tymczasem morderca uderza w różnych rejonach kraju i uśmierca swoje ofiary różnymi metodami, zatem lokalni policjanci nie łączą tych spraw ze sobą, nie współpracują i brakuje koordynacji działań. Zmienia to dopiero determinacja i zaangażowanie głównych bohaterów. Gdy wreszcie stróże prawa zwierają szeregi, pętla wokół nieuchwytnego dotąd i nonszalanckiego mordercy zaczyna się zacieśniać.
Powieść Sam Holland oprócz dużej dawki emocji i rozrywki przynosi też przegląd prawdziwych seryjnych zabójców, nie tylko brytyjskich zresztą: Petera Sutcliffa, sławetnego Rozpruwacza z Yorkshire, Kennetha Bianchiego zwanego Dusicielem z Hillside, Edmunda Kempera, Charlesa Masona czy Jeffreya Dahmera. Autorka przybliża metody ich działania, profile psychologiczne i źródła zaburzeń umysłowych. To taki dodatek z gatunku true crime do fikcyjnej fabuły.
Pisarka wplata w swój tekst fragmenty dokumentów źródłowych: obdukcje lekarskie, opinie klinicznych psychiatrów, wycinki prasowe dotyczące śledztw w sprawach seryjnych morderców czy też cytaty z dzienników prowadzonych przez sprawców. Można wśród tych materiałów znaleźć prawdziwie szokujące wstawki, jak na przykład dość osobliwy i bardzo drobiazgowy przepis na pozbycie się zwłok z wykorzystaniem różnych chemikaliów.
W niektóre wątki trudno uwierzyć. No bo, czy rzeczywiście policjantka, która dowiedziała się o miejscu ukrycia poszukiwanej, zataiłaby tę informację tylko dlatego, że w sprawę jest zamieszany brat koleżanki po fachu? Czy zawieszony w obowiązkach policjant nadal mógłby beztrosko korzystać z policyjnych rejestrów i przeglądać akta bieżących spraw?
„Echo Man” to powieść dla czytelników o mocnych nerwach. Fani mrocznych klimatów nie będą zawiedzeni. A zakończenie zaskoczy każdego.
Sam Holland
„Echo Man”
przeł. Radosław Madejski
Wydawnictwo MUZA SA
Warszawa, 2022
448 s.