29. kwietnia do księgarń trafi komedia kryminalna "Czternaście dni Honoraty" Elżbiety Wojnarowskiej. Powieść ukaże się sumptem Wydawnictwa LIRA pod patronatem Kawiarenki Kryminalnej.
Kryminalna przygoda nad Bałtykiem! Morza szum z ironią i groteską na horyzoncie...
Honorata wyrusza w podróż. Chce uciec od dawno nie widzianego przyjaciela, który nagle pojawił się w jej życiu. Niestety to ucieczka pozorna, gdyż mężczyzna wciąż jest obecny w jej myślach. Na domiar złego Honorata wplątuje się w historię rodem z Hitchcocka...
Dotychczas żyła w stagnacji, bo inaczej nie chciała i nie potrafiła, ale dwa tygodnie spędzone w Jastrzębiej Górze powodują niespodziewany zwrot w jej życiu. Czy Honorata, niczym detektyw, rozwikła zagadkę? Czy poniesie konsekwencje swoich życiowych wyborów?
Taka kryminalna przygoda nad Bałtykiem mogła przydarzyć się każdemu, ale w wykonaniu Honoraty, obdarzonej nadopiekuńczą córką i nadwagą, przeradza się w groteskową opowieść pełną humoru i ironii. (mat. wyd.)
FRAGMENT KSIĄŻKI:
Honorata nie lubi policji. Nie lubi detektywów. Ani inspektorów. Ani aspirantów. Ani milicji obywatelskiej, którą pewnego dnia przemalowano na policję razem z samochodami, helikopterami i posterunkami. Honorata nie lubi posterunkowych ani drogówki. Ponieważ pracuje w policji.
Honorata nie jest policjantką, nigdy nie włożyła żadnego munduru. Jej legitymacja z nagłówkiem: „laboratorium kryminalistyczne” tkwi od lat w torebce. Nigdy nie była wyciągana, ponieważ każdy tu zna Honoratę, dlatego Honorata wchodzi na teren wojewódzkiej komendy policji bez kontroli.
Honorata jest specjalistką od badań i analiz mikroskopowych. Krew, włos, ślina, sperma. Wszystko można poddać analizie. A następnie przybić pieczątkę i złożyć podpis na formularzu. I nie wolno się pomylić. Bo można kogoś posłać na stryczek. A to byłoby nieprzyjemne, bardzo nieprzyjemne, szczególnie przy kolacji. Bo Honorata lubi jeść. Szczególnie wieczorem, gdy ogląda w telewizji filmy kryminalne, bo bardzo lubi filmy i seriale kryminalne, szczególnie Columbo, ale i te nowsze z dużą gorączką w akcji i przystojnymi amerykańskimi aktorami w rolach głównych. Lubi amerykańskie efekty specjalne, ale te w polskich filmach jakoś nie przypadają jej do gustu. Przez to wieczorne obżarstwo przy telewizji tyje, a potem się odchudza. Niestety wciąż jest gruba, bo co jakiś czas dręczy ją niepowstrzymany apetyt, w końcu macha na to ręką i znowu je. I popija. I to nie źródlaną wodę, ale czystą, z procentami. Oczywiście nie będąc, broń Boże, alkoholiczką.
Honorata nie lubi policji, ponieważ pewien inspektor wykorzystał swoją zależność zawodową, a niestety przystojny nie był. Odbyło się to w dobie panowania prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, gdy nie bardzo było wiadomo, kto komu podlega i do kogo ewentualnie się skarżyć, tak aby nie popełnić błędu. Honorata nie poinformowała przyszłego tatusia, że nim zostanie, z obawy przed utratą pracy lub ewentualną propozycją małżeństwa, gdyż sama nie była pewna, co byłoby gorsze.
Córka za to zastąpiła jej małżonka od pierwszego dnia pojawienia się na świecie. Terroryzując matkę i w dzień, i w nocy, aż do swojej pełnoletności, kiedy to zażądała od Honoraty „rozwodu”, czyli kiedy to postanowiła wynieść się z domu. Co Honorata zaakceptowała bez mrugnięcia okiem, a nawet z ulgą. Rozumiała Frankę. Wszak pełna wolność w tym wieku to dobrodziejstwo nie do przecenienia. Franka kontrolowała jednak nadal matkę zaocznie, głównie przez telefon, którego Honorata nie śmiała nie odbierać, wiedząc, że ściągnie tym samym córkę do domu na inspekcję. A to byłoby gorsze niż wojenna zawierucha. Stąd grała rolę uległej matki najlepiej jak potrafiła, aby nie drażnić nadopiekuńczej latorośli.
I tak płynęło życie Honoraty, spokojnie i bez wstrząsów. Aż do tego dnia.