Spod pióra uznanego filozofa i historyka idei, profesora Marcina Króla, wyszedł niedawno kryminał z akcją osadzoną na Podlasiu. Ukazuje on, jak za fasadą pocztówkowych widoków i spokojnego biegu życia na tytułowej prowincji kwitnie w najlepsze przestępczy proceder. W zagadkowych okolicznościach giną młode kobiety, a uciekający przed problemami zawodowymi wykładowca uniwersytecki będzie musiał stawić czoła grupie niebezpiecznych nacjonalistów.
Adam Ruciński zostaje oskarżony o plagiat. Dla nauczyciela akademickiego oznacza to dyscyplinarkę i infamię środowiska naukowego. Ruciński utrzymuje, iż został w oszustwo wrobiony, ale nie wie, kto i dlaczego opublikował pod jego nazwiskiem część pośledniej pracy magisterskiej. Władze uczelniane nie są jednak zainteresowane niuansami i asekurancko zalecają dobrowolne odejście z pracy. Historia rodem z powieści Franza Kafki wpędza bohatera w odmęty alkoholizmu. Za namową przyjaciela Adam próbuje ratować się wyjazdem na podlaską wieś.
W wynajętym na kompletnym odludziu domu sterany warszawiak szuka weny do napisania planowanej od dawna książki. Miast tego, w towarzystwie przygarniętego kota Ruciński ze stuporem wpatruje się w hipnotyzujące jesienne mgły. Rutynę zaburza znajomy wykładowcy, który bezskutecznie poszukuje swojej narzeczonej. Kobieta przepadła bez wieści. Wywołany do tablicy Ruciński nolens volens musi pomóc w śledztwie. Duet detektywów-amatorów trafia w sam środek mafijnego układu, zadzierzgniętego przez lokalnego biznesmena zblatowanego z narodowcami. Okazuje się, że założona przez gangsterów/patriotów szkoła modelingu ma także drugie dno swej działalności. Intryga jest rozbudowana, a sprawa szybko przybiera międzynarodowy charakter.
Narracja w “Prowincji” jest prowadzona pierwszoosobowo, co implikuje sporo przemyśleń protagonisty. Zwłaszcza początek powieści jest mocno refleksyjny i nostalgiczny. Z każdą stroną jednak akcja nabiera dynamiki. Czytelnik obserwuje metamorfozę Rucińskiego, który z wycofanej i nad wyraz ugodowej fajtłapy zamienia się w energicznego i skrupulatnego detektywa.
Powieść Króla jest solidnie opracowana pod względem topograficznym. Autor płynnie prowadzi narrację po kolejnych miasteczkach i wioskach regionu Podlasia, z detalami opisuje połączenia drogowe, hotele, restauracje i przydrożne zajazdy. Co ciekawe, z równą skrupulatnością podchodzi do lokacji poza granicami Polski. Autor wykazuje się doskonałą znajomością opisanych w powieści miejsc.
“Prowincja” to kryminał, który podejmuje niezwykle ciekawy temat. Do tego dostajemy przyzwoitą intrygę, sielankowe pejzaże w tle i trzeźwe komentarze odnoszące się do aktualnej sytuacji polityczno-społecznej Polski. Chętnie poznam dalsze losy Rucińskiego, bo to jeden z sympatyczniejszych i bardziej elokwentnych bohaterów pojawiających się w polskiej literaturze kryminalnej.
Marcin Król
“Prowincja”
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa, 2017
322 s.