To już piąta powieść norweskiej królowej kryminału, w której główną bohaterką jest Hanne Wilhelmsen. Niezwykła to postać, nietuzinkowa na tle innych kryminalnych stróżów prawa. Hanne jest komisarzem policji. Uparta, błyskotliwa pracoholiczka, najchętniej wszystko zrobiłaby sama. Jeździ na różowym motorze i jest lesbijką.
W Ósmym przykazaniu Hanne przeżywa trudne chwile. Nie dość, że ma problemy ze samą sobą, to jeszcze jej partnerka Cecilie jest chora. Hanne zachowuje się jak typowy facet. Nie zauważa, co dzieje się z najbliższą jej osobą. Pochłonięta pracą, wpada do domu tylko po to, żeby się wyspać i zjeść podetknięty jej pod nos posiłek. Gdyby któryś z czytelników spotkał ją po raz pierwszy, zastanowiłby się zapewne, jakim cudem Wilmhensen ma tylu przyjaciół? Mrukliwa, nie pozwala się nikomu do siebie zbliżyć, a epitet „opryskliwa” jest w jej przypadku z gatunku tych łagodniejszych.
Na dokładkę Hanne prowadzi niezwykle trudne śledztwo. W domu prokuratora okręgowego, Sigurda Halvorsruda, znaleziono ciało jego żony z odciętą głową. Sam prokurator siedział obok i rozpaczał. Aresztowany, to przyznaje się do winy, to znów upiera się, że Doris Flo została zamordowana przez mężczyznę, który nazywa się Ståle Salvesen. Problem w tym, że ów rzekomy morderca popełnił samobójstwo jeszcze przed śmiercią pani Halvorsrud. Widziano go, gdy skakał z mostu, jednak jego ciała wciąż nie znaleziono.
Mimo ewidentnych poszlak wskazujących na winę prokuratora, Hanne dowody w sprawie wydają się zbyt oczywiste. Wilhelmsen kieruje dochodzeniem, a czytelnicy poznają jednocześnie drugi wątek – opowieść o znanym dziennikarzu, Evaldzie Bromo, który skrywa przed światem wstydliwy sekret. Pewnego dnia otrzymuje maila, w którym ktoś informuje go, że zna jego tajemnicę i zamierza ją upublicznić pierwszego września. Evaldowi zostało więc pół roku życia. Bo gdy prawda ujrzy światło dzienne, Bromo będzie skończony.
Hanne porusza się po omacku. W sumie sama nie wie, który wątek śledztwa jest tym kluczowym. Czy jest to korupcja? Może afera pedofilska? A jeśli chodzi jeszcze o coś zupełnie innego? Sprawdzając każdy szczegół osobiście, przy pomocy swojej niezwykłej inteligencji prędzej czy później dojdzie do prawdy.
Anne Holt nie na darmo zwana jest norweską królową kryminału. Po mistrzowsku podsuwa czytelnikowi wskazówki, by sam mógł wpaść na rozwiązanie zagadki. Ostrzegam jednak, że część z nich jest fałszywa, a autorka z premedytacją i zapewne z uśmiechem na twarzy miesza wielbicielom sensacyjnych historii w głowach.
Powieść jest mroczna i wciągająca. Kryminalna łamigłówka skonstruowana jest z precyzją. A Holt, jako była norweska minister sprawiedliwości, zna się na rzeczy jak mało kto. Meandry przepisów prawnych i tajniki policyjnej roboty są dla niej jasne jak słońce.
Ósme przykazanie to wzorowy przedstawiciel gatunku zwanego skandynawskim kryminałem. Mamy tu ponury klimat dalekiego Oslo, posępne tematy takie jak wykorzystywanie seksualne nieletnich, współczesny społeczeństwom zachodnioeuropejskich krajów problem emigracji, nietolerancji i rasizmu. I jest Hanne Wilhelmsen – komisarz policji, która spokojnie w jednym szeregu mogłaby stanąć z Kurtem Wallanderem czy Harrym Holem. Bo choć to kobieta, to mroku ma w sobie tyle samo, a może i więcej, co jej literaccy koledzy po fachu.
Nowa powieść Anne Holt nie jest czytadłem do poduszki. Nie ma szans przy niej zasnąć – tak wciąga. Nie ma też szans zasnąć po niej – bo poruszające sceny zaserwowane przez autorkę jeszcze długo przewijają się czytelnikowi przed oczami.
Anne Holt
Ósme przykazanie
przeł. Iwona Zimnicka
Prószyński i S-ka
Warszawa, 2013
512 s.