Porównania do Ojca chrzestnego są w przypadku najnowszej powieści Dennisa Lehane'a jak najbardziej na miejscu. Nocne życie to monumentalna powieść gangsterska barwnie i obrazowo opisująca życie w Ameryce lat 20. i 30.
Od pierwszego zdania wiadomo, że wybór drogi życiowej, jakiego dokonał Joe Coughlin, nie przyniesie mu niczego dobrego. Bo Joe zdecydował się na niebezpieczną, pełną adrenaliny egzystencję „wyjętego spod prawa”, jak lubi sam o sobie myśleć. A na takich jak on w przyszłości, i to niedalekiej, mogą czekać tylko betonowe buty i skok za burtę.
Coughlin, syn irlandzkiego emigranta, do tego gliniarza, wstępuje w gangsterskie szeregi, pustosząc ulice Bostonu. Kradnie, wymusza haracze, wdaje się w bójki i zakochuje się w pięknej acz zimnej Emmie Gould. Niestety w tej samej kobiecie zadłużył się Albert White, szef gangu opozycyjnego do bandy, dla której pracuje Joe.
Niefortunnie ulokowane uczucie oraz źle zorganizowany napad na bank zaprowadzą Joe za kratki zakładu karnego w Charlestown. Tam będzie musiał użyć nie lada sprytu i inteligencji, by rozeznać się w meandrach więziennej hierarchii i przeżyć. Coughlin zdaje ten egzamin i wychodzi na wolność, mając za poplecznika jednego z najbardziej wpływowych gangsterów tamtych czasów.
Joe wyjeżdża na Florydę do miejscowości Ybor, gdzie od fundamentów rozkręca rumowy interes, przejmuje wpływy i monopolizuje rynek alkoholowy. Stopniowo z nieopierzonego chuligana przekształca się w bossa lokalnej mafii, choć w głębi wciąż pozostaje małym chłopcem, który potrzebuje maminej opieki. Poznaje piękną kobietę, układa sobie życie, bogaci się. Jednak nocne, gangsterskie życie to nie bajka i nieuniknionym jest nadejście ciężkich czasów. Nad Joe wisi jego przeznaczenie.
Książka Lehane'a wsysa i nie wypuszcza na wolność, dopóki nie przewróci się ostatniej strony. Niczym w przelewającym się hektolitrami na kartach powieści rumie czytelnik nurza się w odmętach starej, dobrej Ameryki. Dzięki prohibicji kwitnie tu nielegalny, alkoholowy handel, powstają tajne knajpki i kasyna. Członkowie Ku Klux Klanu maszerują po ulicach. Rasizm selekcjonuje mieszające się tu nacje, a powstającą narodowościową mozaikę tylko Lehane może opisać z taką swadą.
Włosi i Kubańczycy trzymają się razem. Ale czarni Kubańczycy nienawidzą białych Kubańczyków, a biali Kubańczycy uważają czarnych Kubańczyków za czarnuchów, przy czym i biali, i czarni uważają się za lepszych od wszystkich innych. Wszyscy Kubańczycy nienawidzą Hiszpanów. Hiszpanie uważają Kubańczyków za zarozumiałych bandziorów, którzy zapomnieli, gdzie ich miejsce...(...). No, a Kubańczycy do spółki z Hiszpanami lekceważą Portorykańczyków, zaś wszyscy razem srają na tych z Dominikany. Włosi szanują cię tylko, jeśli przypłynąłeś ze Starego Kraju, a Americanos uważają, że ich zdanie kogoś obchodzi. (Dennis Lehane, Nocne życie, s. 200).
Tak dobro jak i zło są tu względne. Joe, choć gangster, bandzior i morderca jest też dobrym człowiekiem, który po prostu chce przeżyć życie jak najlepiej. A jego ewolucję z młokosa w dorosłego faceta Lehane pokazał po mistrzowsku.
Nocne życie jest świetną powieścią sensacyjną, z szybką akcją, strzelaninami, zasadzkami, pościgami. Niektóre sceny są wręcz napisane filmowo, czytelnik ma je przed oczami kadr po kadrze. Nic więc dziwnego, że podobno do ekranizacji książki już przymierza się Ben Affleck.
Każde zdanie tej powieści jest majstersztykiem, a czytanie jej jest uzależniającą przyjemnością. Polecam!
Dennis Lehane
Nocne życie
przeł. Maciejka Mazan
Prószyński i S-ka
Warszawa, 2013
501 s.