„Ogon skorpiona” to drugi tom serii z archeolożką Norą Kelly w roli głównej. Choć tak naprawdę mamy tu dwie protagonistki – Norze towarzyszy agentka Federalnego Biura Śledczego Corrie Swanson. Tym razem panie rozwiązują sprawę śmierci mężczyzny, którego ciało odkryto w dawnej górniczej osadzie w amerykańskim stanie Nowy Meksyk. Rejon obfitował w złoża złota, pozostało tam sporo opuszczonych kopalń plądrowanych przez poszukiwaczy skarbów. Kim był zmarły mężczyzna? Dlaczego zginął? Czy padł ofiarą porachunków amatorów historycznych kosztowności?
Takie rozwiązanie prowadzącej śledztwo agentce Swanson podpowiada intuicja – choć nie ma na to niezbitych dowodów i równie dobrze mężczyzna mógł umrzeć z przyczyn naturalnych. Jego zwłoki leżą wysoko w górach w trudno dostępnym terenie. Ukryte w piwnicy zrujnowanego domu, przysypane piaskiem, wskutek upływu czasu i sprzyjających warunków atmosferycznych uległy częściowej mumifikacji. Teraz trzeba je ostrożnie wydobyć, przewieźć do laboratorium i poddać precyzyjnym badaniom.
I choć Corrie wie, że może wezwać wyspecjalizowaną w tym celu jednostkę FBI, to woli prosić o wsparcie dobrą znajomą Norę Kelly. Po podobny trik autorzy sięgnęli już w pierwszym tomie serii pt. „Stare kości” (recenzję przeczytacie TUTAJ). Swanson obwinia się o niepowodzenie niedawnej akcji odbicia zakładnika i uważa, że jest na cenzurowanym u przełożonych. Nie chce kolejnego blamażu. Wszak gdyby okazało się, że śmierć mężczyzny nie miała znamion przestępstwa, wyszłaby na panikarę. Pomaga im szeryf hrabstwa Socorro. Homer Watts to ogorzały słońcem dwudziestotrzylatek, w kowbojskim kapeluszu i z dwoma coltami przytroczonymi do pasa. Przystojniak niczym wyjęty ze starego westernu z miejsca wpada w oko agentce.
Mimo fachowej pomocy, bogatego instrumentarium badawczego i determinacji w działaniu śledztwo nie idzie po myśli bohaterów. Pewien szabrownik złapany na gorącym uczynku milczy, a gdy już otwiera usta, to tylko po to, by złożyć Corrie niedwuznaczną propozycję. Z kolei Nora przez oderwanie się od swoich zawodowych obowiązków ma tyły w pracy. Z czasem problemów przybywa: ginie ważny świadek, znikają dowody, w ich miejsce ktoś podrzuca intrygujące, lecz fałszywe artefakty. Prace dochodzeniowe grzęzną. Komuś bardzo zależy, żeby prawda o wydarzeniach sprzed pięciu dekad nie ujrzała światła dziennego.
Policyjne poczynania komplikuje fakt, że dawna osada górnicza sąsiaduje z poligonem. Wojsko rygorystycznie strzeże swojego terenu i niechętnie dzieli się informacjami o prowadzonych tam działaniach. Gdy poznamy jedno z nich, okładka powieści nabierze dla nas dodatkowej symboliki... W każdym razie żołnierze skoszarowani w Białych Piaskach napsują sporo krwi Swanson i Kelly. Pod koniec opowieści autorzy puszczają wodze fantazji – poligon staje się miejscem wyjątkowo spektakularnych wydarzeń, przez co „Ogon skorpiona” zyskuje iście hollywodzką oprawę i rozmach.
Oprócz brawurowego tempa i wciągającej intrygi kryminalnej lektura dostarcza także atrakcyjnej w formie lekcji historii Ameryki Północnej. Autorzy w skondensowanej formule, syntetycznie ukazują podbój ziem Dzikiego Zachodu, z naciskiem na rejon Rio Grande: najazdy kolonizatorów, konkwistadorów, misjonarzy przemocą rugujących rdzennych mieszkańców z ich terytoriów i podstępem wymuszających przyjęcie chrześcijaństwa. Jest też jeszcze masowa grabież złota. Ujął mnie chłodny realizm i nonkonformizm w wykonaniu autorów, którzy tą powieścią wylewają kubeł zimnej wody na rozpalone głowy apologetów wielkich odkryć geograficznych i rzekomego triumfu cywilizacji Starego Lądu.
Zaskoczyła mnie też przedstawiona w powieści złożoność i poziom organizacji struktur militarnych oraz służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo publiczne w Stanach Zjednoczonych. Z lektury wyłania się obraz systemu, który wykształcił szereg dziedzinowych, bardzo wyspecjalizowanych komórek gotowych na różnorakie scenariusze działań. Jednostki te mają ściśle ograniczony przepisami prawa i dobrymi praktykami zakres kompetencji, odpowiednie kadry, adekwatne wyposażenie i budżet. Co wcale nie oznacza, że jest to organizm idealny i pozbawiony błędów. Kuleje weryfikacja kandydatów do służby (tak w FBI jak i w armii), jak i wewnętrzny nadzór nad polityką kadrową. Boleśnie doświadcza tego Corrie mocująca się na co dzień z kolegami-mizoginami umniejszającymi rolę kobiet w służbach specjalnych czy szerzej w życiu publicznym. Swanson stara się znosić seksistowskie przytyki, choć niekiedy wybucha i odpowiada pięknym za nadobne złośliwcom, dziadersom i denialistom zmian społecznych.
Uwrażliwianie czytelników na problem nierówności płciowych to istotna agenda autorów. Drugiej bohaterki – Nory Kelly – Preston i Child również nie oszczędzają. Archeolożka walczy zawzięcie o wakat dziekana wydziału archeologii i po drodze ciągle musi udowadniać, że jednak nie jest wielbłądem. Obala stereotypy, tłumaczy, że ma wykształcenie i doświadczenie równe innemu kandydatowi. Z jednej strony smutne to, z drugiej krzepiące bo rezolutne protagonistki biorą te wszystkie zniewagi na klatę i torują ścieżki w szowinistycznej dżungli nader ostrą maczetą.
Jest więc „Ogon skorpiona” nie tylko świetną rozrywką, ale i powieścią podnoszącą ważne kwestie społeczne.
Douglas Jerome Preston, Lincoln Child
„Ogon skorpiona”
przeł. Jan Kraśko
Wydawnictwo AGORA
Warszawa, 2023
400 s.