W ogóle nie jestem zdziwiona faktem, że powieść Åsy Larsson pod tytułem „Niegodziwość ojców” została wybrana najlepszym szwedzkim kryminałem 2021 roku. Ta niemal siedmiusetstronicowa historia jest z gatunku nieodkładalnych. Wszystko tu jest dopracowane: skomplikowana intryga, wielowarstwowi bohaterowie, język i tłumaczenie (!), poczucie humoru, aktualne tematy społeczne, obrazowo przedstawione miejsce akcji. Mogłabym jeszcze długo wymieniać atuty tej książki – jak się okazuje – niestety ostatniej z serii przygód prokuratorki Rebeki Martinsson.
Na dzień dobry poznajemy Ragnhild – to starsza pani, która postanawia popełnić samobójstwo. Dość już ma swojej marnej egzystencji emerytki, zarzuca więc na plecy napakowany, mający stanowić obciążenie plecak, wkłada narty i rusza na ostatnią wyprawę w kiruński las. Zamierza się utopić w jeziorze. Pech jednak chce, że kiedy pije ostatnią w swoim życiu kawę, dzwoni telefon. A niech to diabli! Kto śmie jej przeszkadzać?
To sklepikarz z miejscowości, w której spędziła dzieciństwo. Informuje byłą już pielęgniarkę, że jej brat Henry – mieszkający samotnie na wyspie pijaczyna – od trzech tygodni nie przyjechał po zakupy. Podejrzane... Co to jednak Ragnhild obchodzi? A niech sobie umiera ten odrażający typ. Nie widziała go od ponad trzech dekad i wolałaby, żeby tak pozostało. Nawet jeżeli brat nie żyje. Już, już ma odkładać słuchawkę, gdy przychodzi jej coś do głowy. Czy Henry miał psa? Ano miał. To zmienia postać rzeczy. Czworonoga nie można przecież zostawić samego na tym odludziu. Ragnhild chwilowo rezygnuje z samobójczych planów i rusza na wyspę, by uratować zwierzę. A Henry? Kobieta ma nadzieję, że już się na dobre odmeldował z tego świata.
Jej życzenie zostaje spełnione. Henry leży martwy na kanapie w swojej zasyfionej chatce. Zanim Ragnhild wezwie policję czy zakład pogrzebowy, musi przecież nakarmić psa! Otwiera więc zamrażarkę w poszukiwaniu jakiegoś mięsa i znajduje... kolejnego trupa – ciało mężczyzny upchane w chłodziarce. No teraz to już musi zadzwonić po służby. I zaczyna się kryminalna kołomyja.
Sprawę przejmuje – początkowo niechętnie – prokurator Rebeka Martinsson, dla której Ragnhild teoretycznie jest przyszywaną ciotką (kobiety nie miały ze sobą niemal w ogóle kontaktu). Sytuacja nie jest więc do końca klarowna. Rebeka jednak nie zważa na procedury, tylko kieruje się swoim niezawodnym przeczuciem. Póki co działa nieoficjalnie, ponieważ ewidentne morderstwo jest już przedawnione. W lodówce spoczywało ciało ojca sławnego boksera – Börjego Ströma. A znalazło się w tym niefortunnym położeniu w 1962 roku, zatem zgodnie z literą prawa jest już po zawodach. Policja oficjalnie wkracza do akcji dopiero, gdy zostają odkryte kolejne szokujące fakty, które ujawniają istniejącą na terenie Kiruny przestępczość zorganizowaną, wyciągającą swoje macki w kierunku różnych gałęzi przemysłu.
Zwłaszcza chodzi tu o sektor budowlany. Wszak Kiruna ma zostać przeniesiona – całe miasto przesunie się nieco na wschód, bo działająca pod ziemią kopalnia rudy żelaza sprawia, że jeszcze moment, a stara Kiruna się zawali. Larsson świetnie opisuje te strony: dziką przyrodę, warunki pogodowe (w maju wciąż leży tam śnieg), konflikty społeczne na linii Finowie-Szwedzi, czy też na froncie: północ kraju-Sztokholm (nasunęła mi się analogia z moim rodzinnym Śląskiem i Warszawą oraz sporami o to, kto więcej wkłada do wspólnego podatkowego kotła i potem adekwatnie – bądź nie – wyciąga z niego należne profity), tradycje ludowe, język (wciąż wrzuca tamtejsze specyficzne wyrażenia). Krótko mówiąc – oprócz opowieści stricte kryminalnej mamy tu też historię tamtego podbiegunowego kawałka świata i dzięki Åsie Larsson możemy się wiele o nim dowiedzieć.
Generalnie historia jest opowiedziana dwutorowo – choć poznajemy ją z punktu widzenia wielu bohaterów. Po pierwsze, toczą się współczesne wydarzenia. Po drugie zaś, co jakiś czas wracamy do przeszłości w napisanym w czasie teraźniejszym wątku dotyczącym młodości wspomnianego boksera Börjego Ströma. Tajniki tego sportu autorka potraktowała z pełną powagą i profesjonalnie przedstawia nam jego meandry.
„Niegodziwość ojców” to istne cudo pod względem językowym! Powieść napisana jest z niesamowitym biglem i – co trzeba zaznaczyć – doskonale przetłumaczona przez Beatę Walczak-Larsson, która z chęcią zamiast „mam to gdzieś”, pisze: „chromolę”, a w zastępstwie „wypił” proponuje: „wydudlił”. No bo też i tekst nie jest pozbawiony poczucia humoru. To objawia się także w wybuchowych charakterach niektórych bohaterów, ich niewyparzonym języku czy niekonsekwencji, ale i „ludzkim podejściu” do słabostek swoich i innych.
Postacie są wielowymiarowe. Nikt tu nie jest albo dobry, albo zły, każdy ma swoje za uszami, swoje dziwactwa, słabości, nielogiczne zachowania, ale też potrafi wyciągnąć rękę do najzagorzalszego wroga w chwili, gdy ten tego naprawdę potrzebuje („nie cierpię cię! Chcesz deser?” – cytuję z pamięci). A do tego co drugi bohater ma tu psa. Czworonogi odgrywają ważną rolę w tej powieści. A wiadomo, że nawet jeśli ktoś ma parszywy charakter, ale jest dobry dla zwierząt, to zerkniemy na niego łaskawszym okiem. Larsson potrafi wzbudzać w czytelnikach sympatię dla swoich postaci, ale i zainteresowanie ich pokręconymi losami. Nie boi się też radykalnych ruchów wobec swoich bohaterów. Nie można powiedzieć, że nie spadnie tu nikomu włos z głowy!
Åsa Larsson porusza w swojej książce palące problemy społeczne takie jak: prostytucja i kwestia jej legalności, zdrowie psychiczne, samotność starszych osób, przegrana pozycja kobiet w kontekście wychowania dzieci, handel narkotykami – znów – jeszcze trochę by mi zajęło wyszczególnienie wszystkiego. Przy czym te tematy są tu zgrabnie wplecione w fabułę kryminalną i podane nienachalnie.
„Niegodziwość ojców” to szósty, ostatni tom przygód Rebeki Martinsson. Można go czytać, nie znając poprzednich części. Ale zapewniam, że w takim przypadku dotąd nieświadomy czekających na niego dobroci czytelnik rzuci się z pazurami na pierwsze pięć woluminów. Co i ja czynię. Bo oto rok się dopiero zaczął, a ja już mam swoje literacko-kryminalne odkrycie!
Åsa Larsson
„Niegodziwość ojców”
przeł. Beata Walczak-Larsson
Wydawnictwo Literackie
Kraków, 2023
656 s.