Najnowszy thriller Adriana McKinty`ego to emocjonująca historia o tym, jak wymarzony wyjazd do Australii zamienia się w prawdziwy, kryminalny koszmar. Autor przygotował dla czytelników fabułę usianą zwrotami akcji, swoich bohaterów stawia zaś w sytuacjach granicznych, mierzy ich z moralnymi dylematami, stworzył też protagonistkę z krwi i kości. Podczas lektury nasuwały mi się skojarzenia z „Władcą much” Williama Goldinga, ale też... „Przygodami Robinsona Kruzoe” Daniela Defoe.
Oto amerykańska rodzina Baxterów przyjeżdża na urlop do Australii. Tom, uznany chirurg-ortopeda, ma wygłosić prelekcję na sympozjum lekarskim w Melbourne. Jego żona Heather i dzieci z pierwszego małżeństwa Toma: Olivia i Owen są spragnieni widoku kangurów, koali, wombatów i zwiedzania dzikich ostępów. Tom ulega ich namowom i wynajętym samochodem jadą na wyprawę krajoznawczą. Ta jednak nie jest taka, jaką sobie wymarzyli.
Kręcą się bezskutecznie w skwierczącym słońcu, morale spada, dzieci narzekają, rośnie irytacja dorosłych. W tych okolicznościach wybawieniem stają się przypadkowo spotkani mężczyźni – mieszkańcy pobliskiej wyspy Dutch Island. Za odpowiednią opłatą proponują Baxterom i przypadkowo napotkanemu małżeństwu Holendrów przewóz na wspomnianą wyspę, gdzie z pewnością będą mieli okazję zetknąć się z upragnioną dziką przyrodą. Rusza więc ekspedycja.
Mieszkańcy Dutch Island sami wytwarzają prąd i sami produkują żywność. Nie ma tu podatków, nie działają telefony, nie uświadczy się wi-fi. Brak też policji. Do niedawna znajdowało się tu więzienie federalne, w którym pracowali mieszkańcy – to głównie rodzina O`Neillów, rządzona twardą ręką przez seniorkę rodu, tak zwaną Matkę. W związku z tym, że teren wyspy jest de facto wyjęty spod jurysdykcji władz stanowych, to właśnie Matka decyduje tu niemal o wszystkim.
Miła w zamierzeniu wyprawa traci swój urok, gdy w trakcie zwiedzania Tom powoduje wypadek. Prowadząc swoje porsche, potrąca młodą kobietę, pasażerowie zaś lądują na poboczu. Tom i Heather próbują reanimować nieprzytomną ofiarę, lecz mimo ich starań kobieta umiera. Spanikowani, ale i przekonani o braku świadków wypadku, Baxterowie ukrywają zwłoki w rowie i uciekają z wyspy. I prawie im się udaje...
Zostają zawróceni z przeprawy promowej i zatrzymani przez rodzinę O`Neillów. Po wysłuchaniu ich relacji z przebiegu wypadku, Matka decyduje, że nie zgłoszą sprawy stróżom prawa, tylko rozwiążą problem sami. Zmarła Ellen była żoną Danny`ego, syna Matki. Wdowiec domaga się prawa zemsty, którą by mógł wymierzyć Tomowi. Nie chce zadośćuczynienia finansowego, które dobrowolnie proponują Baxterowie. Interesuje go sprawiedliwość rodem z kodeksu Hammurabiego.
Heather postanawia salwować się ucieczką. Zabiera ze sobą dzieci Toma i razem ukrywają się w buszu. Wściekli O`Neillowie urządzają polowanie na renegatów – z psami gończymi, dronem i bronią. Wydaje się więc kwestią godzin, gdy kobieta z dziećmi znów dostaną się do niewoli.
Tymczasem Heather, niepozorna masażystka i terapeutka z Seattle, w chwili próby, świadoma najwyższej stawki, o którą toczy się gra, wzbija się na wyżyny swoich możliwości. W mig przypomina sobie znienawidzone w dzieciństwie ćwiczenia z bronią i polowania, na które zabierał ją ojciec, żołnierz amerykańskiej armii. Początkowa bezradność i rezygnacja ustępują miejsca woli przetrwania. Od ruchów stricte obronnych kobieta przechodzi do ofensywy.
Ciekawie obserwuje się ewolucję postawy Heather wobec Olivii i Owena, które koniec końców nie są jej dziećmi. Dotąd upokarzana i wyśmiewana przez nich kobieta, zdawała się traktować ich obecność jak przeszkodę nie do przejścia w budowie relacji z ich ojcem. Dzieci dokuczały jej niemal nieustannie i nie chciały pogodzić się z faktem, że ojciec zastąpił ich zmarłą matkę nową partnerką. Opresja, w której znaleźli się na wakacjach, zmienia wszystko. Heather czuje się za młodych odpowiedzialna, chroni ich i traktuje jak swoje własne potomstwo. Zaufanie między nimi rośnie do tego stopnia, że w kluczowym momencie Owen wyznaje przyszywanej matce i siostrze skrzętnie skrywany rodzinny sekret. A ten doprowadza do kolejnego punktu zwrotnego w tej opowieści.
Mimo że „Wyspa” jest wytworem wyobraźni autora, z kart powieści wyziera niesamowity realizm. Kabała, w którą McKinty pakuje swoich bohaterów, staje się zupełnie prawdopodobna. Pisarz przekonująco tworzy świat przedstawiony i kreuje wiarygodne psychologicznie postacie. A do tego trzyma czytelnika w napięciu do samego końca.
„Wyspa” to idealna lektura na wakacje. Choć po niej turyści mogą się dwa razy zastanowić, zanim zabiorą się za indywidualne eksplorowanie odwiedzanej okolicy...
Adrian McKinty
„Wyspa”
przeł. Jan Kraśko
Wydawnictwo Agora
Warszawa, 2022
360 s.