Najnowsza powieść Christoffera Carlssona to historia pogoni za mordercą, który wywraca spokojne życie mieszkańców szwedzkiej Hallandii do góry nogami. „W mroku słońca” uderza dychotomią: zderza się tu obraz zwykłych ludzi i ich wiejskiej sielanki z irracjonalnym, niezrozumiałym złem. Tragedia spotykająca lokalną społeczność zbiega się w czasie z ogólnonarodową traumą po zabójstwie premiera Olofa Palmego. Bohaterowie Carlssona nie rozumieją i nie godzą się na nową rzeczywistość – rozlewającą się po kraju przemoc. Z rozrzewnieniem wspominają sielankową, przewidywalną Szwecję.
Nocą z 28 lutego na 1 marca 1986 roku, kiedy w centrum Sztokholmu zamachowiec strzela do premiera Szwecji, lokalny policjant z Halmstad Sven Jorgensson odbiera telefon, który już na zawsze zmieni życie jego oraz reszty mieszkańców miasteczka. W słuchawce nieznany mu mężczyzna oznajmia, że w porzuconym przy drodze samochodzie leży zgwałcona kobieta. Odgraża się, że będą kolejne ofiary.
Policjant łudzi się, że to niesmaczny żart jakiegoś mężczyzny, który w dniu wypłaty upił się i szuka wrażeń. Niestety Jorgensson rzeczywiście znajduje na poboczu auto, a w nim zakrwawioną i nieprzytomną kobietę. Próbuje ją ratować, jednak Stina Franzen umiera. Odtąd ciężki zapach żelaza z wnętrza opla rekorda będzie prześladował Svena nieustannie.
Rusza policyjne śledztwo, choć opornie, bo służby zajęte są tragicznymi wydarzeniami w stolicy. Zginął premier, nikt nie ma pojęcia, dlaczego do tego doszło, kim jest morderca, i jak go złapać. Wbrew ogólnemu marazmowi Sven skrupulatnie bierze się do policyjnej roboty: szuka świadków zdarzenia, przepytuje rodzinę, zbiera ślady. Dostaje też dodatkowe wsparcie w postaci młodego funkcjonariusza. Sprawca jednak pozostaje na wolności.
Dwa miesiące później w Noc Walpurgi morderca znowu dzwoni do Svena z informacjami o kolejnej ofierze. Oświadcza, że tym razem policja nie znajdzie ciała. Udaje się ustalić, że we wskazanej okolicy zaginęła młoda kobieta, Frida Ostmark, i to zapewne o niej mówił sprawca. Przy drodze, którą w feralną noc Frida wracała ze spotkania z koleżanką, znaleziono jedynie jej rower i plecak.
Wciąż niewiele wiadomo o mordercy. Na lata pozostanie jedynie zabójcą z Tiarp, a indolencja policji rozsierdzi mieszkańców, zrujnuje ich poczucie bezpieczeństwa i wiarę w istnienie sprawiedliwości. Impas w śledztwie Sven odbiera bardzo osobiście, jako plamę na honorze funkcjonariusza. Nawet po odejściu z policji gryzą go z tego powodu wyrzuty sumienia.
Mijają kolejne lata. Zabójca znów uderza. Wracają demony przeszłości, na mieszkańców pada blady strach. Policja zapowiada przełom w śledztwie, bowiem z upływem czasu pojawiły się już lepsze metody dochodzeniowe. W komendzie w Halmstad znowu służy Jorgensson, jednak tym razem nie Sven, a jego syn Vidar. To on będzie musiał wyrównać stare rachunki.
„W mroku słońca” to też opowieść o zwykłym życiu na szwedzkiej prowincji. Styl Carlssona jest nienachalny, na próżno szukać w nim efekciarstwa. Dramaturgię tej historii autor buduje, wskazując jedynie konkretnych bohaterów i sytuacje, w których się znaleźli. Nie nazywa emocji wprost, ale nietrudno przecież wyobrazić sobie, co czuje dana postać, gdy na przykład ciemną nocą wychodzi przed dom z latarką w ręku w poszukiwaniu napastnika, który mignął jej przed chwilą w oknie. Carlsson po prostu szanuje czytelnika i jego inteligencję poznawczą. Wie, że nie musi mu wszystkiego wykładać, by ten pojął, w czym rzecz.
Ciekawa jest również konstrukcja powieści – genezę zbrodni i etapy polowania na zabójcę z Tiarp poznajemy z perspektywy młodego pisarza, który po latach spędzonych w stolicy wraca w rodzinne strony. W nieco teatralnym anturażu pisarz – a jednocześnie narrator – doprasza kolejnych aktorów na literacką scenę, którą dla nich przygotował.
„W mroku słońca” to subtelnie przedstawiona opowieść o destrukcyjnym wpływie cierpienia i zła na zwykłego człowieka. To także próba wiwisekcji szwedzkiej świadomości zbiorowej po tragicznym w dziejach narodu roku 1986. Niemal od samego początku lektury czytelnikowi towarzyszy dojmujący, niedookreślony niepokój. I tak aż do samego końca książki. A tam czeka na niego spore zaskoczenie.
Christoffer Carlsson
„W mroku słońca”
przeł. Elżbieta Frątczak-Nowotny
Wydawnictwo Czarna Owca
Warszawa, 2022
560 s.