W zalewie brutalnych, dosadnych, nierzadko makabrycznych kryminałów skandynawskich czytelnik często szuka oddechu. Szczypty humoru, lżejszego tonu, sympatycznej i optymistycznej, a jednak wciąż kryminalnej opowieści. Z pomocą przychodzi Iwona Mejza i już druga książka jej autorstwa, czyli Wyszedł z domu i nie wrócił.
Jest upalne lato. W Komendzie Powiatowej Policji w Oświęcimiu panuje nuda. Do czasu, gdy stażysta Krzysztof Buciek na miejskim cmentarzu znajduje podwójnego trupa. Dwoistość owego nieboszczyka polega na tym, iż w pustym rzekomo grobie znajdują się dwa pochowane razem, niezidentyfikowane ciała. Komisarz Sławomir Ożegalski wraz ze swym zgranym zespołem rusza do akcji, by wyjaśnić zagadkę, która sięga jakieś dwadzieścia lat wstecz.
Do kogo należały odnalezione szczątki? Co wspólnego ze sprawą ma sprytny złodziej biżuterii? I co w tym wszystkim robi piękna Włoszka, która po latach rozłąki pojawia się w życiu swojego byłego męża? Stróżów prawa czeka niezwykle pasjonująca sprawa, a czytelników wciągająca lektura.
Niezwykłym walorem kryminału Iwony Mejzy jest przedstawiony w niej obraz Oświęcimia – miasta kojarzonego dość jednoznacznie, a dzięki takim inicjatywom jak Wyszedł z domu i nie wrócił odczarowującego swe piętno. Mejza pokazuje, iż osada nad Sołą to całkiem urocze i posiadające swe słodkie tajemnice miasteczko. A gdyby ktoś zechciał zwiedzić opisane w książce miejsca i przekonać się na własne oczy, jak wyglądają zakamarki Oświęcimia, na tylnej okładce powieści zamieszczono adekwatną mapkę.
To już druga, po Wszystkich grzechach nieboszczyka, powieść Iwony Mejzy. Czytałam obie i muszę przyznać, że autorka z książki na książkę rozwija się pod względem pisarskiego kunsztu kryminalnego. Mam wrażenie, że fabuła Wyszedł z domu... jest bardziej spójna, a czytelnikowi łatwiej jest śledzić losy bohaterów i snuć domysły w kwestii rozwikłania tajemnicy.
Jedyne, co mi się w książce oświęcimskiej autorki nie podoba, to tytuł i okładka. Ten pierwszy stanowczo przydługi, a na okładce, dosadnie rzecz ujmując, za dużo złowrogo spoglądającego faceta, a za mało przymglonych widoków Oświęcimia. Ale to już kwestia estetyki.
Iwona Mejza przyznaje, że jest wielbicielką książek Joanny Chmielewskiej i Edmunda Niziurskiego. Nieszczęśliwie, tak nasza Królowa kryminału, jak i autor Sposobu na Alcybiadesa, zmarli niedawno w ciągu jednego tygodnia. Tym więc bardziej potrzebujemy tak pozytywnych, ciepłych historii, które Iwona Mejza tworzy z lekkością pióra, a czytelnicy z przyjemnością je pochłaniają.
Iwona Mejza
Wyszedł z domu i nie wrócił
Oficynka
Gdańsk, 2013
279 s.