W swojej najnowszej powieści Mariusz Zielke przenosi czytelników na głęboką prowincję. Szklane biurowce stolicy z poprzednich książek autora zostają zastąpione podmiejskimi willami z nieodzownymi, niby to szlacheckimi, kolumnami i dającą po oczach pastelozą elewacji. Jedno się nie zmienia – motywację do działania tak tych małomiasteczkowych, jak i bohaterów wcześniejszych kryminałów pisarza: maklerów, inwestorów giełdowych czy sędziów, stanowi dążenie do pieniędzy i osiągnięcia zysku za wszelką cenę.
Akcja powieści dzieje się w Dobrym Mieście, które, co wyraźnie zaznaczono, jest fikcyjne i z rzeczywiście istniejącym warmińskim miastem położonym nad rzeką Łyną nie ma nic wspólnego.
Główny wątek dotyczy porwania żony lokalnego biznesmena Jakuba Krynickiego. Gdy sprawa nabiera ogólnokrajowego rozgłosu, jej kulisami – z zawodowego obowiązku - zaczyna interesować się Małgorzata, dziennikarka stołecznego “Tygodnika”. Na polecenie redaktora naczelnego jedzie na miejsce, by napisać reportaż. Czyni to niechętnie, bowiem Dobre Miasto to jej rodzinne rewiry, z których wiele lat wcześniej uciekła. Zielke sięga tu po sprawdzony motyw przymusowego powrotu w ojczyste strony, znany choćby ze “Wzgórza psów” Jakuba Żulczyka czy “Ostrych przedmiotów” Gillian Flynn.
Tytułowe miasto wcale nie jest takie dobre. Raczej przygnębiające, nieprzyjazne, pełna obłudnych, zacietrzewionych mieszkańców, wolących zamiatać problemy pod dywan, niż je rozwiązywać. Coraz to nowe brudy Dobrego Miasta wychodzą wraz z postępami dziennikarskiego śledztwa.
Styl powieści przypomina pisany przez protagonistkę reportaż. Zbierane fakty i spostrzeżenia są serwowane krótkimi zdaniami, ich równoważnikami. Główna bohaterka opowiada o wydarzeniach w pierwszej osobie.
Intryga najnowszego kryminału Zielke to rozbudowany i nieoczywisty konstrukt. Kulisy uprowadzenia Agnieszki Krynickiej poznajemy z perspektywy kolejnych bohaterów, i są to świadectwa niejednokrotnie wzajemnie się wykluczające. Rozwiązywanie tej usianej zwrotami akcji zagadki to nieproste zadanie.
Zielke sprawnie manipuluje sympatiami czytelnika i jego opinią o rodzinie Krynickich. Dla jednych bohaterów powieści to ludzie szlachetnego serca, dający pracę całej okolicy. Dla innych wyrachowane toksyczne towarzystwo, które trzyma całe miasto w garści, i lepiej od nich stronić. W sumie nie wiadomo, komu wierzyć.
Niejednoznaczne jest też to, co tak naprawdę stało się z zaginioną. Im głębiej Małgorzata wściubia swój dziennikarski nos, tym więcej wypływa niejasności. Kolejnymi rozdziałami autor coraz bardziej podkopuje oficjalną wersję zdarzeń przedstawianą przez organy ścigania. Czy więc było to porwanie dla okupu? A może w sprawę zamieszany był zazdrosny kochanek? No i co z aspektami metafizycznymi?
Atmosfera prowincjonalnego miasteczka została oddana wiarygodnie. Znamy, a przynajmniej kojarzymy, takie miejsce, gdzie wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą. Każdy chciałby się wyrwać z tej dojmującej codzienności. W powieści jedni chcą to osiągnąć, uciekając do dużego miasta. Dla innych oznacza to konieczność zdobycia dużych pieniędzy, kupna drogiego samochodu, domu – tak, by pozostałych towarzyszy niedoli zżerała zazdrość.
Fani dotychczasowej twórczości Mariusza Zielke odnajdą w książce smaczek dla siebie – otóż na moment pojawia się Jakub Zimny, protagonista znany z “Wyroku” czy “Człowieka, który musiał umrzeć”.
„Dobre miasto” to także szybki przegląd polskiej przestępczości kryminalnej lat 90. Autor syntetycznie streścił poczynania gangów Pruszkowa, Wołomina, Trójmiasta czy Szczecina. Z kolei wątek służb specjalnych potraktował dość pobieżnie - ich płytkie osadzenie w fabule ma uwiarygodnić lansowaną w książce teorię spiskową.
Język powieści, do czego pisarz zdążył już przyzwyczaić swoich czytelników, jest dosadny, niepozbawiony wulgaryzmów czy wręcz koszarowego dowcipu. A przedstawiona tu inicjacja seksualna nastoletnich bohaterów przypomina nieco bawarskie kino krótkometrażowe, eksponując brutalny naturalizm.
Lektura „Dobrego Miasta” pochłania więc głównie za sprawą ciekawej i rozbudowanej intrygi, niejednoznacznych postaci i trafnie zarysowanego obrazu polskiej prowincji.
Mariusz Zielke
“Dobre miasto”
Czarna Owca
Warszawa, 2018
479 s.