Najnowsza powieść Krzysztofa Beśki to gratka dla fanów powieści sensacyjnych. To także spora dawka akcji osadzonej w polskich realiach. Gdyby fabułę książki streścić w tak zwanym loglinie, czyli jednym zdaniu ją opisującym, mogłoby ono brzmieć następująco: “Dotknięty amnezją protagonistą próbuje poznać prawdę o swoim dotychczasowym życiu”. Znacie to skądś? Lubicie? To przeczytajcie!
Główny bohater budzi się w nieznanym mu miejscu i niczego nie pamięta. Nie ma pojęcia, jak się nazywa, gdzie mieszka ani kim jest. Niestety nie jest to kac-gigant po grubej imprezie, ale zaawansowana amnezja. Mężczyzna trafia w krąg zainteresowań półświatka, zyskując sobie ksywę Nowy. Pracuje jako czyściciel kamienic - za wszelką cenę ma się pozbywać niewygodnych mieszkańców.
Protagonista orientuje się, że posiada bardzo przydatne w nowej profesji umiejętności: wyśmienita walka wręcz, sprawne posługiwanie się bronią, trafna ocena sytuacji i opanowanie w stresujących okolicznościach. Coraz więcej faktów świadczy o jego wojskowej bądź mafijnej przeszłości. Jak na dobrą sensację przystało akcja “Cienia...” nie zwalnia ani na chwilę - Beśka pakuje Nowego z jednej kabały w następną, zazwyczaj jeszcze dokuczliwszą. W miarę następujących po sobie wydarzeń bohater porzuca sektor “zarządzania nieruchomościami” na rzecz mafii, byłych oficerów wojska, a w rezultacie ściągnie na siebie atencję służb specjalnych.
Choć w książce Beśki można by się dopatrzeć sporo z pozoru nieprawdopodobnych scen, to wiele z nich zostało zainspirowanych prawdziwymi wydarzeniami. To samo dotyczy postaci. Pierwowzorem protagonisty zdaje się być znaleziony kilka lat temu w Tatrach Włodzimierz N. Cierpiący na amnezję eksżołnierz jednostki specjalnej zajmującej się tzw. wojną psychologiczną był weteranem misji w Iraku. Z kolei opisy afgańskich perypetii bohaterów u Beśki nawiązują do głośnej sprawy ostrzału wioski Nangar Khel. Ponadto pojawiają się tu skojarzenia z dziką reprywatyzacją w stolicy, wizytami CIA na lotnisku w Szymanach, zatrzymaniem znanego polskiego aktora za posiadanie narkotyków czy posłem szarpiącym się z policjantami przed nocnym klubem. I dziwnym zrządzeniem losu bohater Beśki pojawia się w samym środku wszystkich tych istotnych wydarzeń. Niczym Forrest Gump.
Wielość wątków początkowo przypomina zbiór krótkich opowiadań odrębnych tematycznie, z coraz to nowymi bohaterami. Jednak mnożące się historie z czasem łączą się w spójną całość. Język powieści jest wyrazisty, a w przypadku partii dialogowych gangsterów, bezdomnych czy wojskowych wręcz knajacki. Bohaterowie ci stają się dzięki temu bardziej wiarygodnymi.
Z każdą stroną emocje narastają. Na trzystu stronicach trudno znaleźć zbędne opisy czy spowalniający lekturę słowotok. Narracja trzecioosobowa jest oszczędna i niezwykle dynamiczna. Czytelnik wraz z bohaterem skacze ze sceny na scenę, niczym w filmach Paula Greengrassa o Jasonie Bournie. Autor wychodzi ze słusznego założenia, że tam gdzie opisy czegoś poskąpiły, wyobraźnia czytelnika z łatwością dopisze resztę artefaktów świata przedstawionego.
“Cień na piasku” to przyzwoita porcja sensacji. Ciekawa intryga z zaskakującymi punktami zwrotnymi, nietuzinkowy bohater i wiernie oddane polskie realia sprawią, że nie sposób porzucić lekturę przed dotarciem do ostatniej strony.
Krzysztof Beśka
“Cień na piasku”
Warszawa, 2017
Literatura z Pociskiem
314 s.