Joanna Opiat-Bojarska odpowiedziała na nasz Kwestionariusz Kryminalny! Zobaczcie, jakie pisarka zdradza nam tajemnice!
Zostałam pisarką, ponieważ przeszłam przez piekło uwięzienia w sparaliżowanym ciele. Potem przez przypadek okazało się, że pisanie jest rewelacyjnym sposobem wyrażania siebie, jeśli posiadasz twardą skorupę, która kryje ogromną wrażliwość na świat.
Powieść mojego autorstwa, z której jestem najbardziej dumna to ta z największą ilością przekleństw. „Kryształowi” to pełna testosteronu seria o policjantach Biura Spraw Wewnętrznych Policji, którzy tropią złych policjantów, z Driverem i jego fuckfriend w roli głównej. Dumna jestem z tego, że udało mi się dotrzeć i poznać od środka najbardziej hermetyczną grupę policjantów, że zdobyłam i nie zawiodłam ich zaufania oraz że oddałam klimat tam panujący. Dochodziły do mnie słuchy, że po premierze „Kryształowych” Czarni (funkcjonariusze AT) jadący na akcję zastanawiali się, jak to możliwe, żeby ta blondyna tak dobrze rozumiała „bycie psem”. W jednej ze szkół policyjnych wykładowca (policjant z wieloletnim stażem) nakazywał studentom poszukiwanie w „Kryształowych” śladów prawdziwych zdarzeń. To miłe, gdy policjanci, dla których większość kryminałów to bajki nie mające nic wspólnego z rzeczywistością, doceniają moją pracę.
Gdybym nie była pisarką (i byłabym facetem), to zostałabym krymkiem, czyli policjantem wydziału kryminalnego. Nie miałabym wtedy rodziny i mogłabym pielęgnować swój pracoholizm.
Książka, którą zabrałabym na bezludną wyspę to (jeśli mogłabym zabrać tylko jedną) pusta, niezadrukowana książka (albo zwykły notes). Bezludna wyspa to przygoda. Odkrywanie nowego świata. Przygody budzą we mnie emocje, po co miałabym zagłuszać je jakimiś opowieściami? Przeżywałabym każdy dzień na maksa, a potem następnego dnia rano dopisywała kilka stron nowej opowieści. Łączyłabym przyjemne z pożytecznym. W końcu jestem magistrem ekonomii. Po powrocie wydałabym książkę „Jestem rozbita, czyli jak przetrwać samej ze sobą.”
Najbardziej marzę o podróży do głośnego miejsca, z cudownym jedzeniem i otwartymi ludźmi. Uwielbiam podróże, bo one zmuszają mnie do spontaniczności. Na ten rok zaplanowałam poznawanie Sycylii (coś tak czuję, że mogę się w niej zakochać) i eksplorowanie Paryża. Chciałabym też wrócić na chwilę do Nowego Jorku, a w grudniu zjeść urodzinową kolację w Bangkoku. Mąż mi ją obiecał, mam nadzieję, że świat nam tego nie uniemożliwi.
Bohater literacki, z którym porozmawiałabym sobie od serca to... Odkąd jestem pisarzem doszukuję się w bohaterach literackich śladów osób, które ich stworzyły. Szczere rozmowy z ciekawymi ludźmi to jest coś, co lubię najbardziej.
Gdy mam dosyć pisania, to je olewam. Odchodzę od komputera. Zajmuję się czymś innym. Idę na spacer. Czytam. Oglądam. To wena ma gonić mnie, a nie ja ją.
Pisarz, którego podziwiam to Mrożek. I tak bardzo żałuję, że nigdy nie będę mogła z nim porozmawiać. Myślę, że byśmy się polubili.
Moim najwierniejszym czytelnikiem jest...No i pięknie. Jakie mam przyjąć kryterium wierności? Mam czytelnika, który połyka wszystkie moje książki najpóźniej w dniu premiery, a potem dzieli się ze mną swoimi odczuciami dotyczącymi historii w obszernych mailach. Mam takiego, który przeczytał wszystko, a kilka pozycji nawet po kilka razy. Mam też, tego najważniejszego - męża, który czyta powieść przed redakcją, widzi te wszystkie miejsca, w których brakuje przecinków… i tak naprawdę nigdy nie ma pojęcia o tym, jak się kończą (bo ostatnie sceny zawsze modyfikuję już w trakcie redakcji).
Joanna Opiat-Bojarska to jedna z najpopularniejszych autorek powieści kryminalnych w Polsce. Jeśli wyrzucą ją drzwiami, wraca oknem, z uśmiechem na twarzy, szminką na ustach i w szpilkach na stopach. Mistrzyni researchu i specjalistka od brudnych spraw. Te policyjne opisała w sensacyjnej serii "Kryształowi". Latami współpracy z policjantami sprawiły, że obudowała swoją wrażliwość twardą skorupą ochronną. Teraz ją burzy, by wziąć na warsztat najdelikatniejsze emocje. Miłość. Pożądanie. Strach. Ostatnio wydała doskonałe thrillery: "Chodź ze mną" i "Winny".
Fot. Marcin Klaban.