“Dziewczyny, które miał na myśli” – ta luźna parafraza przeboju Krzysztofa Krawczyka i nieodżałowanego Bohdana Smolenia – to tytuł kolejnej książki wydanej w ramach serii “Literatura z Pociskiem”. Jej autorem jest znany do tej pory głównie z poletka fantastyki krakus, Kazimierz Kyrcz Jr. Tym razem skreślił kryminał osadzony w realiach dusznego, nie tylko z powodu smogu, “stołecznego miasta” Krakowa, gdzie jedna po drugiej giną kobiety uprawiające najstarszy zawód świata.
Stolicą Małopolski wstrząsa plotka o seryjnym mordercy patroszącym prostytutki. W pogoń za nożownikiem wyrusza Sebastian Bednarski, sterany życiem podkomisarz krakowskiej policji.
Bohaterowie “Dziewczyn…” to prawdziwa mieszanka wybuchowa. Protagonista to gliniarz luźno podchodzący do obowiązków stróża prawa. Jest mocno skonfliktowany z byłą żoną, notorycznie zalega z alimentami, usilnie stara się odbudować relacje z dorastającą córką.
Z kolei czarny charakter, Michał Walczak, jest wykładowcą akademickim namiętnie dialogującym ze swoimi rybkami akwariowymi. Po godzinach zaś przeobraża się w psychopatycznego mordercę oczyszczającego zdrową tkankę miasta z szumowin nań żerujących. Porywa swoje ofiary – prostytutujące sie kobiety – torturuje je w wymyślnie urządzonych katowniach, ochoczo w tym celu wykorzystując sztylety i noże, czym zyskuje sobie pseudonim “Szpikulec”.
W powieści Kyrcza pojawiają się również: chimeryczna artystka Oliwia Holwant, która rozpaczliwie poszukuje tak natchnienia jak i sensu własnej egzystencji, pozbawiony zmysłu smaku i powonienia witrażysta Borys czy też molestujący pacjentki psychoterapeta. Osobliwe towarzystwo, które przez czterysta stron epatuje czytelnika swoimi ekcesami, nie pozwala mu na ani odrobinę nudy.
Konglomerat wyraźnie zarysowanych ekscentryków z wykolejonymi życiorysami, nieudanym życiem rodzinnym – żadne to novum w literaturze kryminalnej - u Kyrcza nie stanowi jednak obowiązkowego punktu checklisty do odfajkowania, lecz zgrabnie wpisuje się w nakreślony przez autora świat przedstawiony. Sukcesywnie losy zupełnie obcych sobie bohaterów łączą się w jedną spójną całość.
Akcja kryminału już od pierwszych stron przykuła moją uwagę. Autor wyręczył czytelnika od odpowiedzi na pytanie “kto zabija?” - tożsamość mordercy poznajemy szybko i od tej pory zaczyna się rywalizacja ściagany vs. ścigający. Z nieukrywanym zaciekawieniem śledziłem uniki “Szpikulca” przed deptającą mu po piętach grupą pościgową z podkomisarzem Bednarskim na czele. Pod koniec autor akcję “Dziewczyn…” wyhamował – dalsze losy nożownika tracą nieco dynamikę, choć zakończenie zaskakuje.
Kyrcz pozostawił też lekko uchyloną furtkę do kontynuacji. Czyżby detektywka Julia Dobrowolska stworzona przez Gaję Grzegorzewska doczekała się lokalnego konkurenta w osobie Bednarskiego?
Mocną stroną powieści są sugestywnie przedstawione realia pracy śledczych, techniki operacyjne i żywy język, którym operują stróże prawa. Autor, poza byciem pisarzem, jest czynnym oficerem krakowskiej policji. Przełożenie bogatego doświadczenia zawodowego podinspektora Kyrcza na jakość odzworowania policyjnego rzemiosła w “Dziewczynach…” widać wyraźnie.
Mroczny klimat, wartka akcja, wyraziści bohaterowie i pełnokrwiste dialogi - to kwintesencja najnowszej książki Kazimierza Kyrcza Jr. Czytelnikom spragnionym doznań rodem z “Pitbulla” (a nie “Komisarza Alexa”) gorąco polecam!
Kazimierz Kyrcz Jr.
Dziewczyny, które miał na myśli
Literatura z Pociskiem
Warszawa, 2017
400 s.