Sebastian Bergman i ekipa Krajowej Policji Kryminalnej pojawiają się na kartach powieści szwedzkiego duetu pisarskiego w składzie Michael Hjorth i Hans Rosenfeldt już po raz siódmy. Tym razem książka składa się tak w zasadzie z dwóch zazębiających się opowieści. Jak zwykle też autorzy udowadniają, że są mistrzami zaskoczeń i...cliffhangerów. „Co zasiejesz, to zbierzesz”, tak jak poprzednie tomy serii, to jedne z najlepszych gatunkowych tytułów na księgarskim rynku i gwarancja świetnej rozrywki.
W Karlshamn ktoś strzela do przypadkowych, zdawać by się mogło, ludzi. W ciągu niemal tygodnia z rąk nieznanego snajpera padają trzy ofiary śmiertelne. Miejscowa policja wzywa na pomoc Krajową Policję Kryminalną, którą teraz kieruje Vanja Lithner (córka Sebastiana). Rusza błyskawiczne śledztwo, bo i sprawca działa w zastraszającym tempie. Vanja, Ursula, Billy i Carlos próbują dociec, jaki jest motyw działania mordercy. Co łączy ofiary? Gdzie szukać zabójcy?
Ponieważ autorzy nie zaznaczają w tekście chronologii zdarzeń, już na początku czytelnika czeka spore zaskoczenie w kwestii tego, jak łączą się pozornie niemające ze sobą nic wspólnego wątki. Zresztą w całej powieści możemy liczyć na kilka naprawdę wbijających w fotel niespodzianek.
Około dwie trzecie powieści to historia pogoni za snajperem z Karlshamn. Potem wracamy do wątku, na rozwinięcie którego z pewnością czeka każdy, kto ma za sobą lekturę poprzedniego tomu cyklu („Najwyższa sprawiedliwość”). Mowa o Billym, znakomitym policjancie, członku elitarnej Krajowej Policji Kryminalnej, który zastrzelił kogoś na służbie. A w wyniku tego zdarzenia odkrył, że zabijanie sprawia mu przyjemność. Został więc mordercą. Seryjnym. Kto, jeśli nie on, miałby wiedzieć, jak ukryć zwłoki i zatrzeć za sobą ślady? Czy jednak istnieje coś takiego jak morderstwo doskonałe? Billy ma zostać ojcem, więc przysięga sobie, że kończy ze swoim drugim, tajemnym życiem. Łatwiej jednak powiedzieć, niż zrobić.
Tymczasem Sebastian Bergman – najlepszy specjalista w kraju w kwestii profilowania przestępców – nie współpracuje już z policją. Prowadzi prywatną praktykę psychologiczną. Przyjmuje narzekających na swoje życie klientów i podczas sesji raczej zastanawia się, czy nie czas umyć brudne okna, niż jak pomóc pacjentom. Sebastian zmienił jednak swoje priorytety, uspokoił się. Porzucił żywot seksoholika i związał się z Ursulą. Chce jak najwięcej czasu spędzać z wnuczką i dba o dobre relacje z Vanją. Jednak wciąż nawiedzają go koszmary senne i wspomnienia tragedii z przeszłości, kiedy to lata temu na wakacjach w Tajlandii w wyniku tsunami stracił żonę i córkę. Mary nasilają się, gdy w gabinecie odwiedza go Tim – mężczyzna, który także poniósł starty w tej samej katastrofie. A to, co wyniknie z tego spotkania, jest już prawdziwą bombą w stylu tandemu Hjorth & Rosenfeldt.
Autorzy – co typowe dla skandynawskich kryminałów – skupiają się na przyczynach działania sprawców. Udowadniają, że człowiek nie rodzi się zły – do wkroczenia na przestępczą ścieżkę zazwyczaj skłaniają go uwarunkowania społeczne: sytuacja w domu rodzinnym, relacje z rówieśnikami. Zazwyczaj, bo przecież jest też Billy, który zabija, bo lubi...
„Co zasiejesz, to zbierzesz” w oryginale pojawiło się w księgarniach w zeszłym roku i też czas akcji odpowiada naszej współczesności. Bardzo zgrabnie i nienachalnie autorzy wplatają w fabułę pandemię koronawirusa – w kilku zdaniach i też z konsekwencjami dla bohaterów.
Sebastian Bergman, protagonista tej kryminalnej serii, to ciekawy przypadek w literaturze – postać skrajnie antypatyczna, egoistyczna, krnąbrna, mściwa, a jednak uwielbiana przez czytelników. A to dzięki temu, że Sebastian, choć jest świnią (jak niejeden z bohaterów się o nim wyraża), to doskonale zdaje sobie z tego sprawę i jest sprawiedliwy w osądach nad samym sobą. Bywa też dowcipny i z pewnością to specjalista w swoim fachu. Również on jako pierwszy dostrzega, że z Billym jest coś nie tak.
Choć Sebastian Bergman jest głównym bohaterem powieści Hjortha i Rosenfeldta, to tak naprawdę mamy tu zbiorowego protagonistę – grupę policjantów z Krajowej Policji Kryminalnej. Śledzenie dynamiki relacji między nimi jest fascynujące. Ich dotychczasowy szef Torkel musiał odejść. Jego miejsce zajęła Vanja, której ciężko stawia się pierwsze kroki w butach zarządzającej zespołem. Oprócz dowodzącej technikami kryminalistycznymi Ursuli i Billy'ego jest też jeszcze nowy nabytek – Carlos. Każda z tych postaci ma swoją funkcję w drużynie i razem tworzą interesującego grupowego bohatera. Przeskok czasowy od poprzednie tomu też jest ciekawym rozwiązaniem – dobrze jest zobaczyć, jak potoczyły się – czasem niespodziewanie – losy postaci.
Powieści Michaela Hjortha i Hansa Rosenfeldta to perełki na kryminalnym, literackim rynku. Ich przemyślana konstrukcja to też pewnie wynik tego, że autorzy są zawodowymi scenarzystami telewizyjno-filmowymi – wiedzą więc, jak budować napięcie, tworzyć esencjonalne sceny, kreować wielowymiarowe postacie i nie marnować czasu czytelnika. Z niecierpliwością wyczekuję ciągu dalszego!
Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt
„Co zasiejesz, to zbierzesz”
przeł. Maciej Muszalski
Wydawnictwo Czarna Owca
Warszawa, 2022
407 s.