„Pielęgniarka” autorstwa angielskiej pisarki Julie-Ann Corrigan to bardzo ciekawy tytuł z półki thrillerów psychologicznych. Choć to dopiero druga powieść napisana przez autorkę, to już stawia ją w gronie najlepszych twórców tego gatunku. Jeśli lubicie pełne napięcia opowieści połączone z pogłębionymi wątkami obyczajowymi, ta książka jest dla Was.
Tytułową pielęgniarkę, Rose Marlowe, poznajemy, gdy odsiaduje karę więzienia. W trakcie procesu sądowego skromna, spokojna i żyjąca wzorowo czterdziestoośmioletnia pracownica szpitala w Nottingham przyznaje się do zamordowania pacjenta w śpiączce, Abe'a Duncana. Trafia za to na dwadzieścia lat za kratki.
Monotonię kolejnych niemal identycznych dni w więziennych murach przerywa Rose pojawienie się listu. To prośba o rozmowę Theo Hazela, niegdyś dziennikarza, a obecnie pisarza, którego zainteresowała jej historia. Theo chce napisać książkę o tym, co spotkało tytułową pielęgniarkę.
Marlowe przystaje na tę propozycję, co staje się początkiem serii wizyt Hazela w zakładzie karnym w Peterborough. Zrazu nieśmiała i skryta Rose, w trakcie odwiedzin ośmiela się i odsłania historię swojego życia. Z czasem spotkania te przybierają formę swoistych sesji terapeutycznych, w zasadzie dla obojga. Także Theo boryka się z życiową traumą. Bliska relacja z Marlowe pomaga mu leczyć rany.
Uzyskane w trakcie rozmów ze skazaną informacje pisarz weryfikuje w prowadzonym na własną rękę nieformalnym śledztwie. W jego ramach spotyka członków rodziny Marlowe, jej męża i znajomych, przepytuje ich, konfrontuje zeznania, a nawet śledzi niektórych niczym rasowy prywatny detektyw.
Podświadomie Hazel przeczuwa, że historia Rose ma drugie dno. Pojawia się coraz więcej wątpliwości, a obraz wyłaniający się z zeznań, które Rose złożyła na sali sądowej, odsłania więcej rys na oficjalnej wersji wypadków. Marlowe bardzo dużo opowiada o kulisach swojego miłosnego związku z czasów studenckich – jego szczegóły niezwykle interesują pisarza. Theo odkrywa, że odpowiedzi na nurtujące go pytania mogą kryć się w wydarzeniach z 1991 roku. Gdy już do nich dociera, życie tak Rose, jak i jego samego, diametralnie się zmienia.
Corrigan żongluje emocjami bohaterów – a co za tym idzie, także czytelników. Już na samym początku powieści mamy małe trzęsienie ziemi w scenach ze szpitala, gdzie umiera Duncan, oraz z sali sądowej, na której Rose słyszy, że kolejne dwie dekady spędzi w więzieniu. Z miejsca pojawia się pytanie, co takiego pchnęło główną bohaterkę do tak drastycznego kroku i kim dla niej był Abe Duncan. W miarę lektury czytelnik zaczyna się zastanawiać, czy to aby na pewno Rose jest odpowiedzialna za śmierć pacjenta...
Z biegiem kartek autorka tonuje sensacyjne emocje, przenosząc ciężar opowieści na wątek romansowy – historię młodzieńczej, tyleż szalonej co naiwnej, miłości Rose do starszego, zamożnego i wpływowego mężczyzny. Doznania Marlowe momentami wymuszają porównanie do bajki o Kopciuszku czy kadrów z filmu „Pretty Woman”. Sielanka jednak szybko się kończy. Zachowanie partnera Rose niepokojąco się zmienia, między kochankami coraz częściej dochodzi do sprzeczek. Zaczyna się opowieść pełna matactw, knucia i obaw o wyjawienie skrzętnie skrywanych tajemnic.
Kulminacja tej jednak przede wszystkim kryminalnej intrygi pojawia się pod sam koniec opowieści. Wtedy możemy liczyć na liczne zwroty akcji, podsuwanie fałszywych tropów i wolty bohaterów. Czy historia tytułowej pielęgniarki finiszuje happy endem? To oceńcie sami.
Poza zręcznie miksowanymi akcentami kryminalnymi i romansowymi Corrigan pochyla się też nad istotną społecznie kwestią praw reprodukcyjnych i decydowania o własnym ciele. Z perspektywy polskich realiów ujmuje sposób realizacji tych praw w angielskim systemie ochrony zdrowia już w 1991 roku.
J.A. Corrigan
„Pielęgniarka”
przeł. Jacek Żuławnik
Wydawnictwo Słowne mroczne
Warszawa, 2022
400 s.