Akcja najnowszej powieści Roberta Kilena osadzona jest na Lubelszczyźnie. W „Czarcie” ten rejon Polski jest przedstawiony jako miejsce, w którym diabeł nie zasypia. Giną ludzie, wybuchają bomby, krew się leje i dochodzi do wielu zagadkowych zdarzeń, które trudno logicznie wytłumaczyć.
Śledzimy dwa równolegle rozwijające się wątki: współczesny i ten z 1944 roku. Raz trafiamy w burzliwą końcówkę drugiej wojny światowej, kiedy rywalizacja między wielkimi mocarstwami wyraźnie przyspiesza. Po chwili wracamy do 2019 roku, gdy na zamek królewski w Lublinie napadają terroryści. Oba wątki, z początku niemające wiele wspólnego, z każdym kolejnym rozdziałem coraz ciaśniej się splatają.
W historii z przeszłości sołdaci Armii Czerwonej maszerującej na Berlin wkraczają na ziemie polskie. We wnętrzu pałacu Zamoyskich w Kozłówce dokonują makabrycznego odkrycia. Miejscowi partyzanci konają od ran niewiadomego pochodzenia i błagają o skrócenie cierpień. Przywódca patrolu czerwonoarmistów Witalij Iwanowicz Strunin jako przykładny marksista nie przyjmuje wyjaśnień o siejącej zniszczenie diabelskiej sile. Chce rozwikłać zagadkę tajemniczych śmierci i rozpoczyna prywatne śledztwo.
W Polsce A.D. 2019 zaczadzeni nacjonalizmem bojówkarze organizacji Biała Pięść dokonują szturmu na lubelski zamek. Zaskoczeni ochroniarze działającego na terenie zamku muzeum poddają się bez walki. Zamachowcami dowodzi Roman Trojanowski vel Trojan, zagorzały antysemita. Trojan żąda skrócenia kadencji Sejmu i wprowadzenia wyborów, po których – na co liczy – stery w kraju przejmie prawdziwie polska władza. Kilen uderza w bardzo aktualne tony krajowej polityki!
Ze względu na kaliber sprawa trafia do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, której szef, generał Witucki, deleguje ją swojemu zaufanemu oficerowi Maksymilianowi Kellerowi. Nieoczekiwanie pomoc oferuje rosyjska ambasada, której przedstawiciele posiadają cenne informacje o proweniencji mocodawcy zamachowców. W sukurs Kellerowi podsyłają Saszę Majkowskiego. Mężczyźni razem jadą przeprowadzić akcję odbicia zamku i przetrzymywanych w nim zakładników.
Równocześnie w zabytkowej kopalni kredy w Chełmie dochodzi do eksplozji materiałów wybuchowych. Pod ziemią zostają uwięzieni turyści. To wypadek przy pracy, czy może kolejny zamach? No i czy to wydarzenie ma związek z sytuacją na zamku?
Autor łączy w „Czarcie” fakty historyczne z fikcją literacką. Kilen opisuje zabytki Polski Wschodniej, wydarzenia i postacie związane z tym regionem. Ważnym spoiwem fabuły jest dorobek miejscowego poety Józefa Czechowicza. Interpretacja jego awangardowych wierszy pomaga bohaterom powieści w rozwikłaniu intrygi. A ta jest bardzo ciekawa i rozbudowana.
Dialogi brzmią momentami nieporadnie. Niewiarygodnie wypada też opis służby specjalnej i zamysł obsłużenia tak spektakularnego w końcu wydarzenia, jak zamach terrorystyczny, przez zaledwie jednego oficera. Do rangi political science fiction urasta pomysł, by w sprawie krajowej głównego bohatera wspomagał oficer służb wrogiego nam kraju.
Powieściowy tajny agent, Maksymilian Keller, przypomina Jamesa Bonda, który w pojedynkę ratuje świat. Z drugiej strony, kto, jeśli nie superbohater, ma dać odpór nadprzyrodzonym mocom? Bardziej przekonywająco wypada radziecki politruk, to taka postać z krwi i kości.
Z kart powieści przebija również zainteresowanie autora motoryzacją - bardzo skrupulatnie przedstawia środek lokomocji protagonisty, w szczególności osiągi jego silnika. Zabawnie brzmi próba anonimizacji znanych ogólnopolskich anten: konia z rzędem temu, kto nie rozpozna: RFN FM, TVZen 24 czy POLSTADT.
Robert Kilen
„Czart”
Oficyna 4eM
Warszawa, 2019
416 s.