“Horyzont zła” to trzymający w napięciu thriller psychologiczny, w którym obserwujemy zmagania matki w walce o swoje dzieci. Haylen Beck przygotował dla głównej bohaterki istną gehennę: serię niesprawiedliwych oskarżeń, konfrontację z zastępem skorumpowanych stróżów prawa, zmagania z toksycznym mężem czy dziennikarzem – hieną. Wcale nie jest takie pewne, czy Audra Kinney wyjdzie z tej potyczki obronną ręką.
Kinney jest żoną majętnego i ustosunkowanego despoty, matką dwojga dzieci. Latami wpędzana przez małżonka w narkotyczno-alkoholowe nałogi, pewnego dnia w przypływie przytomności umysłu postanawia uciec. Audra w drodze do Kalifornii zatrzymuje się na odludziach stanu Arizona. I właśnie tam wpada w kolejne tarapaty za sprawą szeryfa małego miasteczka, Ronalda Whiteside'a. Gdy w jego rewirze pojawia się podróżująca samochodem z nowojorską rejestracją samotna kobieta z dziećmi, zdeprawowany gliniarz wietrzy interes.
Ze sprokurowanym przez szeryfa zarzutem posiadania narkotyków Kinney trafia do aresztu. Jej dzieci, Louise i Sean, zostają gdzieś zabrane przez będącą w komitywie z policjantem, jego zastępczynię. Na nieustanne pytania zatrzymanej Whiteside wreszcie oznajmia, że przecież z Kinney nie było żadnych dzieci. A na dokładkę kobieta, w iście Kafkowskim stylu, zostaje oskarżona o morderstwo swoich pociech.
Haylen Beck to tak naprawdę pseudonim irlandzkiego pisarza, Stuarta Neville'a. Ma on na swoim koncie poczytną serię kryminałów osadzonych w Belfaście. Te, których akcję przenosi do Stanów Zjednoczonych, podpisuje właśnie jako Haylen Beck.
Bohaterowie stworzeni przez Becka to ciekawe spektrum osobowości. Czarne charaktery (na czele z duetem mundurowych) to postacie ze wszech miar antypatyczne, wyzute z jakichkolwiek przejawów moralności. Z jeszcze niższego kręgu piekła wywodzą się zleceniodawcy całego przestępczego przedsięwzięcia. Ta historia ma bowiem drugie, jakże mroczne i brudne, dno.
Czytelnik kibicuje protagonistce, która jest zdeterminowana, by odzyskać swoje dzieci. W naturalny sposób budzi sympatię i zrozumienie, choć nie jest to postać jednowymiarowa. Z biegiem czasu na jaw wychodzą jej skłonności do alkoholu, narkotyków, psychotropów i będący pokłosiem tego fakt zaniedbywania potomstwa.
“Horyzont zła” jest świetnie napisany, a autor sprawnie skonstruował fabułę powieści. Beck wziął sobie do serca zasadę, mówiącą o tym, że “show, don`t tell” (pokaż, a nie opisuj). Na karty książki trafiły więc tylko elementy popychające akcję do przodu. Nie znajdziemy tu żadnych rozpraszających uwagę wątków pobocznych. Zamiast obszernego przedstawiania tła, okoliczności i emocji towarzyszących bohaterom, jest lakoniczny opis konkretnych scen i operowanie ich kontekstem. Interpretację pozostawia autor wyobraźni czytelników.
Dobrze dawkowane tempo akcji sprawia, że powieść przykuwa bez reszty na długie godziny. Z napięciem śledziłem batalię Kinney z bezdusznym Whiteside`m et consortes. Poza poruszeniem ważnego społecznie, niezwykle bolesnego tematu, który jest trzonem tej powieści, Beck rozprawia się także z kilkoma amerykańskimi mitami. Pierwszy to fałszywe wyobrażenia USA jako ojczyzny wolności i swobód obywatelskich. Dowodem, że jest wręcz odwrotnie chociażby scena zatrzymania samochodu i opis uprawnień mundurowych w tym kraju. Drugi to rzetelność świata mediów – u Becka nie są one zainteresowane dociekaniem prawdy i przedstawianiem racji różnych stron sporu, ale szukaniem taniej sensacji, którą dodatkowo można podkręcić i zmonetyzować.
Prosta, ale mocna historia, kapitalna scena otwierająca, doskonałe tempo akcji, wyraziści bohaterowie i klimatyczne scenerie zachodnich rubieży USA to wyróżniki powieści Becka.
Haylen Beck
“Horyzont zła”
przeł. Piotr Kaliński
Czarna Owca
Warszawa, 2018
368 s.