Martha Grimes to chyba najbardziej brytyjska spośród amerykańskich pisarek. Podbój literackiego rynku kryminalnego rozpoczęła dopiero w wieku pięćdziesięciu lat. I od tej pory powieści, które wychodzą spod jej pióra, królują na listach bestsellerów. Grimes zasłynęła serią kryminałów z inspektorem Scotland Yardu, Richardem Jurym. Każdy z tych tomów otrzymał tytuł tożsamy z nazwą któregoś z angielskich pubów, w progach którego ściele się powieściowy trup.
Hotel Paradise daje początek innemu cyklowi, w którym poznajemy dwunastoletnią Emmę Graham. Ta rezolutna dziewczynka mieszka w należącym do jej rodziny Hotelu Paradise w maleńkiej, amerykańskiej miejscowości, Spirit Lake. Zarówno pensjonat, jak i sama osada już dawno zostały zapomniane przez resztę świata.
Pozostawiona samej sobie przez zapracowaną matkę Emma, wpada na trop tragicznego zdarzenia sprzed niemal czterdziestu lat. W pobliskim jeziorze utonęła wtedy rówieśniczka Emmy, Mary-Evelyn Devereaux. Przyczyny wypadku nigdy do końca nie zostały wyjaśnione. Ciekawska nastolatka przepytuje wszystkich żyjących jeszcze świadków dawnych wydarzeń i na swoje sprytne sposoby znajduje informacje, by rozwiązać zagadkę sprzed dekad.
Wkrótce w pobliskim miasteczku, Cold Flat Junction, dochodzi do tajemniczego morderstwa. Nikt zdaje się nie znać tożsamości ofiary. Jednak Emma ma swoje podejrzenia. Przy pomocy dziwacznych znajomych, jak choćby bełkoczących braci Uluba i Ububa czy przesiadującego całe dnie na ławce pana Roota, i w tajemnicy przed uwielbianym zresztą przez dziewczynkę szeryfem, Samem DeGheynem, dwunastolatka prowadzi własne dochodzenie.
Mroczne, rodzinne tajemnice z przeszłości są u Marthy Grimes tylko pretekstem. Do snucia powolnej, urzekającej, narkotyzującej wręcz opowieści. Do zatapiania się w dziwnie zamglony świat bohaterów i szwendanie się razem z nimi po bezdrożach tego poetyckiego utworu. A do tego Autorka przyprawia wszystko szczyptą subtelnego humoru.
Postać Emmy Graham to jedna z najsympatyczniejszych, z jakimi spotkałam się w literaturze w ogóle. Samotna dziewczynka zaprasza czytelników do swojego rozbuchanego świata wyobraźni i pozwala im przypatrywać się wprowadzaniu w czyn swych szalonych pomysłów. Z dziecięcego, ale wcale nie tak znowu niewinnego punktu widzenia, Emma komentuje rzeczywistość, puentując ją w sposób mistrzowski.
Drugoplanowi bohaterowie wcale nie są mniej interesujący. Ponad dziewięćdziesięcioletnia cioteczna babka Emmy, Aurora Paradise - ze swym despotyzmem, nieustannym domaganiem się drinków i wrzeszczeniem na wszystkich, Ree-Jane – zarozumiała szesnastolatka, za którą Emma trzyma kciuki, żeby już w końcu poszła do piekła, kelnerka z Café Tęcza, Maud - podkochująca się w szeryfie, jedna z nielicznych traktująca Emmę poważnie, głucha panna Bertha – wciąż żądna gorących bułeczek – przekrój postaci jest ogromny, a co jedna, to ciekawsza.
Martha Grimes tak realistycznie oddała klimat znużonego, ale w żadnym wypadku nie nużącego małego miasteczka, gdyż zwyczajnie opisała swoje wspomnienia z wakacji z lat dziecinnych, które spędzała w kierowanym przez jej matkę hotelu w Mountain Lake Park w Maryland. Autorka nawet wykorzystała w książkach jedną z autentycznych postaci z tamtych czasów, prowadzącego sklep, pana Brittena.
Hotel Paradise czyta się mimowolnie zapadając w trans. Trans tak smakowity i uzależniający, że chciałoby się, by nigdy się nie kończył. Dalsze losy mieszkańców Spirit Lake, La Porte i Cold Flat Junction można poznać w kolejnych częściach: Cold Flat Junction i Hotelu Belle Ruen, a także dotąd nieprzetłumaczonej na język polski, Fadeaway Girl.
Martha Grimes
Hotel Paradise
przeł. Barbara Kopeć-Umiastowska
WAB
Warszawa, 2008
415 s.