Håkan Nesser powołał do życia dwóch znakomitych kryminalnych bohaterów. Tym razem zostawimy w spokoju inspektora Barbarottiego, bo w Komisarzu i ciszy, to komisarz Van Veeteren gra pierwsze skrzypce. To już piąta, dość przełomowa, powieść z serii jego przygód.
Nesser ucieka trochę od trendu skandynawskich autorów do osadzania akcji swoich powieści w kolejnych szwedzkich miejscowościach ku chwale własnej i owych miast właśnie. Książki Nessera dzieją się w fikcyjnym Maardam. I tylko niderlandzkie nazwiska każą się domyślać, że może być to Belgia lub Holandia.
Tym razem Van Veeteren jedzie na swego rodzaju wakacje. Komisarz ma już dosyć. Wiele lat przepracował w policji, a teraz pragnie świętego spokoju, który być może będzie kontemplował w progach własnego...antykwariatu. Ale tu nic nie jest jeszcze przesądzone. Komisarz się waha. I wtedy nudne i bezowocne w pracy miesiące wakacyjne zakłóca mu wezwanie do letniskowej miejscowości.
Pomiędzy lasami, nad jeziorem, wśród licznych ośrodków kolonijnych, swój obóz prowadzi sekta Czyste Życie. Na lokalny komisariat anonimowo dzwoni kobieta i informuje, że jedna z uczestniczących w zgromadzeniu nastolatek zniknęła. Nikt jednak nie potwierdza tych niepokojących doniesień, włącznie z guru sekty, Oscarem Jellinkiem.
Van Veeteren nie specjalnie więc przejmuje się sprawą, choć intuicja podpowiada mu czarne wizje. I słusznie, bo już wkrótce w lesie zostają znalezione zwłoki pewnej dziewczynki. Śledztwo rusza pełną parą, a komisarz, skoro już postanowił, że ma to być jego ostatnia sprawa w policji, pokaże na co go stać.
Mimo brutalności opisanych zbrodni, Komisarza i ciszę czyta się niezwykle lekko. Nesser po prostu zna się na swoim fachu i potrafi rozważnie dawkować sensacyjną fabułę oraz humorystyczne elementy, których nie brak w tej powieści. Czy na przykład wiecie, jak zdaniem jednego ze współpracowników Van Veeterena uzyskać przełom w śledztwie? Otóż należy niezwłocznie wypić jak najwięcej whiskey, a potem położyć się spać. Gwarantowane, iż po dwudziestu minutach zadzwoni ktoś z informacją o wyczekiwanym przełomie.
Van Veeteren to sympatyczna postać. Ale nie dlatego, że jest miły i uprzejmy. Nie specjalnie. Czasem zamyka się w sobie, chodzi swoimi ścieżkami i nie zamierza dzielić się postępami w śledztwie z resztą policji. Niekiedy traci cierpliwość. Ma intuicję i nie zawaha się jej użyć. Ma też dość: pracy, byłej żony, ludzi, z którymi musi się użerać podczas dochodzenia. Jest za to skuteczny. Żaden z niego superhero. I bardzo dobrze.
Nesser jest precyzyjny w tym, co i jak chce powiedzieć, a to powieści wychodzi tylko na dobre. I czytelnikowi też. Czytajcie więc Nessera, bo to klasa sama w sobie.
Håkan Nesser
Komisarz i cisza
przeł. Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska
Czarna Owca
Warszawa, 2013
368 s.