Robert Małecki swoją drugą powieścią udowadnia, że należy mu się miejsce pośród najlepszych pisarzy gatunku. Choć autor groził, że najgorsze dopiero nadejdzie, „Porzuć swój strach” jest jeszcze lepsze niż jego debiut. Zasiądźcie do lektury, ale zapnijcie pasy, bo będzie to jazda bez trzymanki!
Z toruńskim dziennikarzem Markiem Benerem spotykamy się trzy lata po tym, gdy porzuciliśmy go pod koniec tomu „Najgorsze dopiero nadejdzie”. Bener założył własną gazetę, którą prowadzi wraz z także już nam znaną Aldoną Terlecką. Marek wciąż nie zapomniał o zaginionej przed sześcioma laty żonie Agacie. Choć jej obraz powoli rozmazuje się w jego pamięci.
Dziennikarz przyjmuje zlecenie odnalezienia Moniki Żelaznej, córki znanego w mieście biznesmena. A że w temacie zaginięć Bener nie ma sobie równych, wydaje się odpowiednim kandydatem do rozwikłania sprawy. Marek błądzi wśród mylnych tropów podsuwanych mu przez liczne osoby uwikłane w śledztwo i nagle z przerażeniem odkrywa, że przypadek Moniki może mieć wiele wspólnego ze zniknięciem jego ciężarnej żony.
W toku dochodzenia Bener wraz z Terlecką poznają podziemny świat hazardu, którym najwyraźniej Toruń stoi. Także poprzez swego rodzaju pamiętnik, jaki pozostawił po sobie teść Benera, a który zostaje nam przedstawiony naprzemiennie z wątkiem współczesnym, czytelnik wgłębia się w tematykę uzależnienia od gier. Ukryte przed okiem zwykłego przechodnia jaskinie rozpusty, brzęk jednorękich bandytów, wysokie stawki i jeszcze większe długi – nie mają niestety nic wspólnego z niewinną rozrywką, a mogą prowadzić tylko do upadku.
Małecki dokonał solidnego researchu i ze znawstwem przedstawił opisywany problem. Fabuła powieści jest spójna i w odpowiednim stopniu skomplikowana. Czytelnik gubi się w domysłach nad zagadką, jednak koniec końców podąża wraz z protagonistą do jej rozwiązania. Oczywiście całkowitej jasności wraz z ostatnią stroną nie mamy. Wszak przygody Benera zostały rozłożone na trzy tomy (a Małecki w udzielonym czytelnikom Kawiarenki Kryminalnej wywiadzie już zapowiada czwartą: TUTAJ), musimy więc jeszcze poczekać na finał finałów.
Robert Małecki jest mistrzem kreowania napięcia w fabule. Umiejętnie stosuje fachowe triki, by przykuć uwagę czytelnika. A im dalej w las, tym bardziej nerwowo przerzucamy strony. Do tego autor nie boi się radykalnie postępować ze swoimi bohaterami. Nie liczcie więc na chwilę nudy. Całość dopełnia duszna atmosfera sierpniowych upałów, które nie ułatwiają Benerowi śledztwa.
Pisarz patrzy na swoje rodzinne miasto trzeźwym okiem. Brak tu bałwochwalczych opisów Torunia, raczej poznajemy go takim, jaki jest naprawdę. Książka dopracowana jest też pod względem językowym – narracja jest zróżnicowana odpowiednio do pojawiających się postaci. Na przykład relacje teścia Benera pisane są z przestawionym szykiem w zdaniach.
Coraz większą sympatię i zrozumienie budzi też we mnie postać Marka Benera. To taki ostatni sprawiedliwy o wyglądzie gwiazdy rocka, który w pewnym momencie ma już dosyć bycia grzecznym chłopcem i zaczyna pokazywać pazury.
Miłośnicy polskich kryminałów znajdą w powieści kilka smaczków z pojawiającymi się w tle bohaterami znanymi z innych tytułów.
Na wyróżnienie zasługuje też solidne, niezwykle przejrzyste wydanie „Porzuć swój strach”, ukoronowane świetną okładką.
Biorąc pod uwagę fakt, iż Małecki z tomu na tom jest coraz lepszy, to aż strach się bać, co to będzie za literacka uczta przy kolejnej książce. „Koszmary zasną ostatnie” już w przyszłym roku.
Robert Małecki
„Porzuć swój strach”
Czwarta Strona
Poznań, 2017
440 s.
Recenzja "Najgorsze dopiero nadejdzie".